Św. Idzi a kluski śląskie
Król Flavius ostrożnie stąpał wśród zarośli. Starał się robić to bezszelestnie. Już kilka razy napinał łuk chcąc ustrzelić dorodna łanię, a zwierzę, jakby się z nim bawiąc w ostatniej chwili znikało w zielonej gęstwinie. Wreszcie ją zobaczył. Biegła w stronę jakiejś pieczary, w której chciała się schronić. Zanim zniknęła w mroku groty król wypuścił strzałę. Dobył myśliwskiego noża i ruszył w ślad za zwierzyną. Po chwili stanął jak wryty. Łania przypadła do nóg siwobrodego mężczyzny. W dłoni starca tkwiła strzała, którą Flavius przed chwilą wypuścił z łuku...
Św. Idzi urodził się w połowie VII wieku w Atenach, zmarł we Francji między 720, a 725 rokiem po Chrystusie. Ponoć pochodził z królewskiego rodu, jednak po śmierci rodziców rozdał majątek biedakom. Zasłynął dzięki licznym cudom. Niestety, popularność była dla niego uciążliwa. Dlatego wyruszył do Francji, dotarł aż do źródeł Rodanu i zamieszkał na odludziu, pragnąc w spokoju oddawać cześć Bogu. To tam zaprzyjaźnił się z łanią, która karmiła go swoim mlekiem i tam doszło do niezwykłego spotkania z królem Gotów, Flaviusem. Uczony mąż zrobił na władcy ogromne wrażenie, więc w ramach zadośćuczynienia podarował Idziemu rozległy teren. Pustelnik postawił tam klasztor, który po śmierci św. Idziego zmienił się w sanktuarium St. Gilles (św. Idziego), odwiedzane przez liczne pielgrzymki.
Kult św. Idziego kwitł w średniowiecznej Europie, w Polsce rozpowszechnił się w drugiej połowie XI wieku. Książę Władysław Herman i jego żona Judyta długo nie mogli doczekać się potomka. Biskup poznański Frank doradził książęcej parze, aby wysłać poselstwo do Francji z prośbą o odprawienie modłów w intencji narodzin dziedzica. Opis całego wydarzenia znalazł się w „Kronice polskiej” Galla Anonima. Wielu Czytelników zna ten tekst dzięki znakomitej interpretacji Ewy Demarczyk. Autor opisał okoliczności wyruszenia posłańców, a także bogate dary, wśród których najważniejszy był odlany ze złota posążek wyobrażający noworodka. Modlitwy zostały wysłuchane i niebawem narodził się Bolesław Krzywousty. Nic zatem dziwnego, że w Polsce rozpowszechniło się przysłowie: "Kto pragnie potomstwa zdrowego i miłego, niech prosi Pana Boga przez świętego Idziego." Święty wzywany był więc w przypadku bezpłodności, ale też chorób psychicznych. Był patronem między innymi karmiących matek, rybaków, epileptyków, rozbitków i... handlarzy końmi.
Czy naprawdę najstarszy?
Niepozorny kościółek świętego Idziego sąsiadujący z wrocławską katedrą nazywany jest najstarszym w mieście. To nie do końca prawda. W naszym mieście są świątynie mające znacznie starszą metrykę. Choćby w sąsiedniej katedrze znajdują się elementy pochodzące jeszcze sprzed roku 1000. W przypadku kościółka św. Idziego chodzi o najstarszą świątynią zachowaną w niezmienionej formie. Budowla została ufundowana przez wrocławskiego dziekana Wiktora w latach 20. XIII wieku. Teren ten przylegał do wału obronnego, a dalej od północy płynęła jedna z odnóg Odry. Jej pozostałości to sadzawki nad którymi spacerujemy zwiedzając Ogród Botaniczny.
Filar, który zasłania prezbiterium
Sklepienie nawy pierwotnie wspierało się na jednym filarze. Zniknął on jednak najpewniej podczas remontu po pożarach w XVII lub XVIII stuleciu, gdy nawa otrzymała nowe barokowe sklepienie z lunetami. Nie zmieniono natomiast łuku tęczowego, także wspartego na jednym filarze, a to sprawia, że prezbiterium nie jest dobrze widoczne w kościelnej nawy. Nic dziwnego zatem, że rozwiązanie to nie znalazło kontynuacji. Przecież wierni chcą widzieć kapłana sprawującego ofiarę podczas mszy. W kościelnym wnętrzu po drugiej wojnie światowej znalazł się interesujący zespół osiemnastowiecznych bogato złoconych rzeźb. Wśród nich zobaczymy biczowanie, wizerunki czterech ewangelistów oraz figury Chrystusa, Matki Boskiej i Mojżesza. Kościółek posiada podziemia. Ponoć spoczywa tam książę opolski i biskup wrocławski Jarosław Opolski, żyjący w XII stuleciu.
Budynek podczas oblężenia Wrocławia został zniszczony w 20 procentach, zatem szybko został odremontowany i służył przybywającym do Wrocławia po wojnie Polakom. Fakt ten upamiętnia tablica ku czci pionierów Wrocławia. Podczas powojennego remontu skuto pokrywający kościółek tynk, odsłaniając znakomicie zachowaną oryginalną cegłę i fryz arkadkowy. Postać Chrystusa Frasobliwego, znajdująca się w niszy na prawo od wejścia do świątyni trafiła tam już po wspomnianym remoncie.
Legendarny smak śląskich klusek
Do kościołka przylega słynna Brama Kluskowa, bohaterka najbardziej znanej wrocławskie legendy. Nieopodal Wrocławia, w wiosce Zielony Dąb, mieszkało chłopskie małżeństwo - Konrad i Agnieszka. Była to zgodna, kochająca się para. Na trwałość związku niebagatelny wpływ miał talent kulinarny Agnieszki. Gotowane przez nią kluski śląskie słynęły w całej okolicy, a mąż nieustannie zachwycał się ich niezrównanym smakiem. Niestety, nic nie trwa wiecznie... Przez Śląsk przetoczyła się zaraza. Dżuma zabrała Agnieszkę, a zrozpaczony mąż tęsknił za żoną i za przyrządzanymi przez nią tak wspaniale kluskami. Pewnego razu wybrał się do Wrocławia, gdzie sprzedał plony ze swojego gospodarstwa, a w drodze powrotnej, zmęczony usiadł w cieniu przykościelnej bramy. Gdy zapadł w sen, zjawiła się przed nim jego zmarła żona z miską pełną pachnących przecudnie klusek. Agnieszka powiedziała, że pragnie pocieszyć rozpaczającego męża. Odtąd już nigdy nie zabraknie mu ulubionej potrawy. Jest tylko jeden warunek. Zawsze po posiłku musi w misce pozostać jedna kluska. Niestety, wygłodniały Konrad zaczął wcinać kluski z takim apetytem, że zapomniał o przestrodze. Jednak, gdy próbował zjeść ostatnią kluskę, ta uniosła się z jego łyżki, wylądowała na szczycie arkady, po czym skamieniała. I tak pozostała na wieki. Miska nie napełniła się ponownie. Biedny Konrad... Rozumiem człowieka. Też zjadam wszystkie kluski zrobione przez moją Żonę.
 
Ostatnie zdanie bez wątpienia także należy do autora tekstu, którym jest pan Juliusz Woźny.  Oojjj, rozchodzi się zapach jadła w powietrzu...
Opowieści wrocławskie: O małych pokutnicach z ulicy Szewskiej
W przedwojennym Wrocławiu przy ulicy Szewskiej moglibyśmy zobaczyć dwa mosty: jeden najdłuższy, a drugi najwyższy w mieście. Najdłuższym „mostem” była ulica Szewska – nazywała się wtedy Schuhbrücke, czyli Most Szewski. Skąd taka nazwa? Dawniej nieczystości z domów wylewano wprost na ulicę. Aby można było przejść w miarę suchą stopą, budowano drewniane pomosty. Od XVII wieku zaczęto też ulice brukować: niemiecki czasownik „brücken” (obecnie pflastern) oznaczał właśnie brukowanie. Stąd też niektóre ulice zawierały w swojej dawnej nazwie słowo „most”: Schuhbrücke to dzisiejsza ulica Szewska, a Schmiedebrücke to ulica Kuźnicza.
Natomiast najwyższym mostem Wrocławia był Mostek Pokutnic łączący wieże kościoła pw. św. Marii Magdaleny – obecnie wieże Katedry Kościoła Polskokatolickiego. Kim są krzątające się o północy postaci na mostku? To duchy panien, które za życia nie chciały się ustatkować, nie były zainteresowane zamążpójściem i zaniedbywały obowiązki domowe. Każdy wieczór spędzały na zabawach i hulankach. Dlatego też po śmierci musiały nadrobić to, czego za życia nie zaznały – sumiennej i uczciwej pracy. Co noc zamiatały mostek, który ponoć do dzisiejszego dnia jest najczystszym mostem Wrocławia! Taki los spotkał też przed wiekami czarownicę Teklę, którą wraz z małą czarownicą Martynką, możemy zobaczyć na balustradzie mostku. „Tekla i Martynka pojawiły się w naszych myślach dawno temu, ale do zrealizowania planów doszło na przełomie lipca/sierpnia 2018 roku” – mówi ksiądz Piotr Mikołajczak, proboszcz parafii kościoła pw. św. Marii Magdaleny. „I nie był to tylko mój pomysł. Ogromny udział w zrealizowaniu pomysłu figur małych czarownic mieli pracownicy Katedry Magdaleńskiej: panowie Grzegorz Marszałek i Patryk Paprocki” – dodaje proboszcz.
Inspiracją do wykonania figur małych pokutnic stała się baśń autorstwa Mariusza Urbanka pt. „Mostek Czarownic”. Tekst tej znanej wrocławskiej baśni otrzymała od proboszcza Magdalena Firkowska, absolwentka Uniwersytetu Toruńskiego. Po kilku tygodniach artystka przywiozła projekt rzeźb do Wrocławia. Zaczęło się poszukiwanie pracowni, w której rzeźby mogłyby być odlane z brązu. Udało się: Tekla, Martynka, miotła i kot zostały odlane w pracowni wrocławskiego artysty Grzegorza Łagowskiego. Na Mostku Pokutnic wyglądają naprawdę malowniczo. Bardzo często są też powodem, dla którego wielu wrocławian i turystów podejmuje trud pokonania 247 stopni. A naprawdę warto! To miejsce dla miłośników pięknych widoków i legend. Jak napisał we wstępie do swoich baśni Mariusz Urbanek „Bo miłość do swojego miasta zaczyna się od pierwszej usłyszanej o nim bajki…”.
I chyba coś w tym jest!
 
Opowiedziała: Małgorzata Urlich-Kornacka
Stowarzyszenie Podróżników TUiTAM
 
  277354168_4918056311635264_4650613406819629000_n.jpg    
 
277355405_4918064414967787_4773958598134150270_n.jpg
Opowieści wrocławskie: Pióro Fredry
 
„We Lwowie na placyku swojego imienia
Na spiżowym fotelu na zrębie z kamienia,
Siedział przez lata sławny galicyjski hrabia
W charakterze pomnika, co miasto ozdabia”
Marian Hemar
Spiżowy pomnik Aleksandra hrabiego Fredry dłuta profesora Politechniki Lwowskiej Leonarda Marconiego stanął we Lwowie na placu Akademickim w 1897 roku. Po II wojnie światowej trafił do Warszawy (do Wilanowa), a w 1956 roku, w osiemdziesiątą rocznicę śmierci hrabiego, do Wrocławia.
Obecnie trudno wyobrazić sobie Rynek bez charakterystycznej postaci komediopisarza trzymającego w dłoniach rulon papieru i gęsie pióro. Lub sam rulon papieru…
Niestety nie wszyscy otaczają hrabiego należytym szacunkiem i często jego prawa dłoń jest pusta. Na jego pióro czyhają studenci wrocławskich uczelni, przyjezdni lub cudzoziemcy z Portugalii, Francji czy Hiszpanii, którym koledzy opowiedzieli o „tradycji dotknięcia pióra na szczęście”.
Próba kradzieży pióra kończy się grzywną – koszt jednorazowej operacji uzupełnienia pióra wraz z kosztem wytworzenia repliki wynosi obecnie 579,01 zł – oraz zatrzymaniem na 48 godzin. I ta druga kara jest dla poszukiwaczy dodatkowych wrażeń o wiele dotkliwsza. No chyba, że ktoś nastawił się na to, aby będąc we Wrocławiu, pomieszkać w celi na komisariacie zamiast w hotelu. „Pióro cieszy się niesłabnącą popularnością, uzupełniamy je średnio kilkanaście razy w roku. Rekordowa liczba to dziewiętnaście piór w ciągu jednego roku” – mówi Ewa Mazur, rzeczniczka Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu.
Pierwsza replika pióra, która powstała z brązu, wykonana została przez nieżyjącego już artystę Eugeniusza Geta-Stankiewicza. Obecnie repliki wykonane są z żywicy syntetycznej patynowanej na brąz. Wytwarzaniem replik pióra oraz jego uzupełnianiem zajmuje się firma wybierana każdorazowo przez Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu (ZDiUM) w drodze przetargu. Od 2020 roku jest to firma Restoart z Wrocławia. Umowa obejmuje wytworzenie replik pióra w liczbie 20 sztuk według wzoru dostarczonego przez ZDiUM (a wykonanego pierwotnie przez Geta-Stankiewicza). Wykonawca w ramach świadczonej usługi jest zobowiązany do uzupełniania pióra oraz do usuwania uszkodzeń powstałych wskutek kradzieży lub zniszczenia pióra wraz z nałożeniem warstw mikrowosku z uprzednim polerowaniem miejsca mocowania pióra.
„W tej chwili posiadamy jeszcze kilka sztuk replik pióra, część z nich znajduje się oczywiście w dyspozycji firmy wykonawczej, aby sprawnie można było dokonać uzupełnienia atrybutu pisarza.
Ostatnie dwa lata, z uwagi na trwającą pandemię, były spokojniejsze. Wrocław odwiedziło znacznie mniej turystów, a w Rynku odbyło się mniej wydarzeń artystycznych, kulturalnych czy kulinarnych. Z tego powodu wciąż jeszcze posiadamy kilka replik z zamówionych 20 sztuk, mimo upływu piętnastu miesięcy od zawarcia ostatniej umowy” – dodaje rzeczniczka biura prasowego ZDiUM.
W bieżącym roku pióro uzupełniane było już trzy razy – ostatni raz 17 marca 2022, kiedy udekorowano hrabiego szarfami okolicznościowymi na znak solidarności z walczącą Ukrainą. Hrabia nosi teraz dumnie szarfę Wrocławia i Ukrainy i dzierży w dłoni gęsie pióro.
 
Opowiedziała: Małgorzata Urlich-Kornacka
Stowarzyszenie Podróżników TUiTAM
 
276308258_4900068763434019_1501373960105885330_n.jpg     275938178_4900070633433832_3102469637444334064_n.jpg
276174813_4900069600100602_7941823417810763594_n.jpg
 
 

KAPLICA BOŻEGO CIAŁA ZWANA ELEKTORSKĄ

W północnej części ambitu (przejście za ołtarzem głównym) znajduje się Kaplica Bożego Ciała, zwana inaczej Kaplicą Elektorską. Jej fundator, Franciszek Ludwik von Neuburg (1664-1732), biskup wrocławski, jako książę Palatynatu należał do grona 7 elektorów Rzeszy mających prawo wybierać cesarza.

Kaplica powstała wlatach 1716-1724 według planów Johanna Bernarda Fischera von Erlach-projektanta rezydencji cesarskiej w Wiedniu. Jej budowa trwała ok. 7 lat. Wystrój rzeźbiarski jest dziełem Ferdynanda Maksymiliana Brokoffa z Pragi-autora rzeźb na moście Karola, kamieniarkę wykonały warsztaty Kaspra Herberga i Jana Adama Karingera z Wrocławia, sztukaterię zaś Santino Bussi z Wiednia. Przesłaniem ołtarza jest idea ciągłości Starego i Nowego Testamentu.

Do starego Testamentu nawiązuje umieszczona nad Tabernakulum Arka Przymierza, oraz umieszczone po bokach figury Mojżesza i Aarona wykonane z kararyjskiego marmuru. Nad Arką Przymierza wschodzi promieniste słońce jako symbol Eucharystii i Nowego Testamentu. Analogiczne przesłanie widzimy w znajdujących się na południowej ścianie przedstawieniach Mojżeszowego krzyża z zawieszonym na nim wężem oraz Krzyża Chrystusowego. Na szczególną uwagę zasługują 2 obrazy pędzla Johanna Franza de Backera na ścianach bocznych: Ofiara Melchizedeka i Ostatnia Wieczerza. Nad drzwiami umieszczone są supraporta nawiązujące do 4 rzeczy ostatecznych; śmierci-sądu-nieba lub piekła. Freski w kopule, dzieło Carlo Carlone, przedstawiają Bunt i strącenie Aniołów, odnajdziemy tam także wizerunki ewangelistów i doktorów kościoła. Nad latarnią umieszczone są cztery hebrajskie litery (jod, he, waw, he), które w Starym Testamencie oznaczały Imię Boga.

Warto podkreślić, że w kaplicy-oprócz samego fundatora- pochowana została wnuczka króla Jana III Sobieskiego – Maria Kazimiera Sobieska, której matka, a siostra biskupa była żoną Jakuba Sobieskiego, właściciela pobliskiej Oławy.

Zdj. polska-org.pLdtur.pl

 

pobrane.jpg      Kaplica_Elektorska_Wroclaw_115668.jpg

 

pobrane (2).jpg

 

W przypadające 29 lipca wspomnienie św. Łazarza nie sposób nie zwrócić uwagi na mały kościółek stojący przy pl. Wróblewskiego noszący Jego wezwanie.

W swoim obecnym kształcie powstał na terenie osady tkaczy walońskich w XIV stuleciu choć wiadomo, iż już wcześniej znajdowała się tu świątynia i szpital dla trędowatych mężczyzn. Lokalizacja ta-w znacznym oddaleniu od ówczesnego miasta- podyktowana były względami sanitarnymi. Ok. 1400 roku leprozorium zaczęło przyjmować także pacjentów z innymi chorobami zakaźnymi. W zapisce sporządzonej w wyniku wizytacji z roku 1651 odnotowani, iż kościółek i szpital znajdowały się na terenie parafii św. Maurycego i że utrzymywano tam wówczas siedmiu ubogich w tym jednego protestanta. W końcu w roku 1800 dawny szpital przekształcono na dom starców.

Kościół św. Łazarza jest budowlą ceglaną, jednonawową o prostokątnym prezbiterium. We wnętrzu zachowały się do dziś czternastowieczny gotycki wspornik sklepienny i piętnastowieczny portal z piaskowca.

Położenie kościółka sprawiło, że kilkakrotnie znalazł się on w centrum wydarzeń wojennych. W czasie II wojny światowej zniszczone zostało bogate wyposażenie, lecz sam kościół odbudowano w latach 1946-49. We wnętrzu odrestaurowano zabytkowy ołtarz i ustawiono nowy z piaskowca. Odnowiono też figury Najświętszego Serca Jezusowego i św. Jana Bożego oraz obraz św. Cecylii z XVII w. Tuż obok kościółka znajduje się zakład opiekuńczo-leczniczy dla dorosłych prowadzony przez siostry Albertynki.

.228129999_479482703379216_7026067057853369929_n.jpg

                   Kresowe  wspomnienie o Ignacym Janie Paderewskim.

W tym roku przypada 80-a rocznica śmierci Ignacego Jana Paderewskiego, wybitnego polskiego kompozytora, pianisty, męża stanu. Trzy lata temu naprzeciwko Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu zostało odsłonięte jego popiersie dla upamiętnienia dwóch  koncertów, które słynny artysta zagrał w stolicy Dolnego Śląska. Pierwszy z nich odbył się zimą 1991 r. w sali Nowej Giełdy przy ul. Krupniczej, drugi jesienią 1901 r. w sali zniszczonego w 1945 r Wrocławskiego Domu Koncertowego, przy ul. Piłsudskiego.

Dzieciństwo artysty związane było z Kresami. Urodził się 18 listopada 1860 r. w Kuryłówce – małej wiosce na Podolu (obecnie Ukraina). W pobliskim kościele Św. Trójcy w  Chmielniku widnieje pamiątkowa tablica mówiąca o tym, że tu został ochrzczony. Ci, którzy szukają śladów polskości na Kresach, natknęli się też zapewne na grób rodziców Paderewskiego na cmentarzu w Żytomierzu. Z niewielkiej Kuryłówki losy zawiodły słynnego później kompozytora na światowe salony. Jednak oprócz rozsławienia Polski na całym świecie poprzez swoje koncerty i wystąpienia, I.J. Paderewskiemu zawdzięczamy przede wszystkim ogromny wkład w odzyskanie niepodległości. Pióro, którym podpisał Traktat Wersalski na mocy którego Polska stała się wolnym krajem po 123 latach zniewolenia można obejrzeć w Muzeum Polskim w Chicago.

Ignacy Jan Paderewski zmarł 29 czerwca 1941 r. w Nowym Yorku i został tymczasowo pochowany na Cmentarzu Narodowym w Arlington. Po kilkudziesięciu latach, w 1992 r, jego ciało zostało sprowadzone do wolnej Polski  i spoczęło w Katedrze Warszawskiej obok Henryka Sienkiewicza. Natomiast serce zostało przeniesione i pozostało w amerykańskiej Częstochowie – duchowym centrum Polonii w Doylestown.

                                                                                                       

              4.JPG        SAM_3371.JPG             

 

              SAM_3607.JPG         SAM_3608.JPG

 

 

Wrocław – średniowieczne miasto powstałe na kilku wyspach na rzece Odrze, w naturalny niejako sposób zabezpieczało swoich mieszkanców przed atakami nieprzyjaciół.

Rozwój techniki wojskowej wymagał nieustannego przystosowywania możliwości obronnych miasta.

Jako jedno z nielicznych miast w Europie, Wrocław dysponował podwójną fosą. Fosa zewnętrzna zachowała się do dnia dzisiejszego niemal w stanie pierwotnym (zasypany jest jedynie fragment od Alei Juliusza Słowackiego do Zatoki Gondoli oraz małe fragmenty przy placu Jana Pawła II i moście Sikorskiego).

Oprócz podwójnej fosy, Wrocław dysponował podwójnym systemem murów obronnych, baszt i fortów, co przedstawia ponizsza grafika znajdująca sie na stonie polska.org

 

Fortyfikacje Wrocławia.jpg

 

Plan fortyfikacji daje wyobrażenie o skali umocnień, natomiast poniższe zdjęcie ocalałego fragmentu Bastionu Ceglarskiego oddaje ich architektoniczny charakter i koloryt.

20210527_101150.jpg

Taki stan fortyfikacji utrzymał się aż do początku XIX wieku.

W roku 1806 Napoleon Bonaparte rozpoczął IV kampanię skierowaną przeciwko Prusom i po wkręceniu Rosji do wojny ( co miało zapobiec blokadzie Wielkiej Brytanii prze Francję) – również przeciw wojskom Aleksandra I. Kampania ta zakończyła się zawarciem pokoju z Rosją w Tylży w lipcu 1807 roku i utworzeniem Księstwa Warszawskiego, co dla Polski miało bardzo duże znaczenie. Na południe od głównego teatru działań wojennych przebiegał dodatkowy front kierowany przez Hieronima Bonaparte – najmłodszego brata Napoleona. To właśnie jego korpus (3 dywizje – ogółem 23 tys. żołnierzy i 48 dział) skierowany został na Śląsk. Francuska część  tego korpusu zaatakowała Wrocław i zdobyła miasto w styczniu 1807 roku.     Dla samego miasta Wrocławia najważniejszym skutkiem zdobycia go przez Francuzów były jednak nie straty materialne ani ludzkie w wyniku działań wojennych, ani także kilkuletnia francuska okupacja, ale decyzja Hieronima Bonapartego, nakazująca wyburzeniemurów obronnych okalających miasto. Obecnie wydarzenie to upamiętnione jest tablicą na ścieżce historii Wrocławia.

2 lutego 1807 roku padł rozkaz likwidacji murów obronnych Wrocławia (jak zresztą  każdego innego zdobytego miasta), do czego przystąpiono niemal natychmiast. Zadanie nie było łatwe bowiem grubość murów wynosiła nawet 2 metry a jak wykazały prace archeologiczne prowadzone przy  budowie Narodowego Forum  Muzyki, część murów budowana była w nowatorski sposób – przestrzeń pomiędzy zewnętrznymi ścianami była wypełniona zaprawą, co stanowiło bardzo wytrzymałą konstrukcję.  Ilustruje to poniższe zdjęcie wykonane podczas prac wykopaliskowych w tym rejonie.

559b84873a64c_p.jpg

Warto dodać,że  w maju 1807 roku do Wrocławia wkroczyły dwa szwadrony polskiego pułku legionów włoskich, co utrwaliło polską obecność w mieście. Wyburzenie murów obronnych pozbawiło miasto średniowiecznego charakteru, ale miało też aspekt praktyczny – mury obronne nie były już w stanie powstrzymać armii oblężniczej, a zatem były mało przydatne militarnie. Z punktu widzenia rozwoju miasta, usunięcie fortyfikacji oznaczało usunięcie gorsetu dławiącego rozbudowę centralnej części Wrocławia. Na miejscu murów stojących wzdłuż fosy zewnętrznej, postanowiono we wrześniu 1807 roku  stworzyć Promenadę Miejską zaprojektowaną przez Fredricha Johanna Knorra. Projekt został zrealizowany i nowy park miejski otwarto uroczyście w dniu 16 lipca 1816 roku. Generalnie, trzeba też zauważyć inne podejście do obiektów zabytkowych w przeszłości – przeważał zwykle aspekt praktyczny – od najdawniejszych czasów aż do wieku XX, stare budowle były przebudowywane, unowocześniane lub usuwane, jeśli stanowiły przeszkodę w realizacji nowych rozwiązań urbanistycznych. Obecnie każdą ocalałą historyczną cegłę traktujemy jako dziedzictwo kulturowe chronione prawem, co jest zupełnie nowym zjawiskiem. Zgodnie z tym podejściem, ocalałe fragmenty fortyfikacji są pieczołowicie konserwowane co pozwala "poczuć" średniowieczny charakter i atmosferę tych miejsc.

 

 

DZWONY WROCŁAWSKIEJ KATEDRY
Na południowej wieży katedry zawieszone są cztery dzwony. Ich zawieszenie dopełniło dzieła odbudowy świątyni zniszczonej podczas oblężenia miasta w 1945 roku. Zostały przywiezione tutaj z Lubania, gdzie wisiały na wieży trynitarskiej przy kościele św. Trójcy. Poświęcenia odbudowanej katedry dokonał prymas Stefan Wyszyński 29 lipca1951 roku.
W dwutygodniku Ziemia Lubańska znajduje się krótka relacja ks. kanonika Helowicza o "przejęciu" dzwonów:
„Pewnego dnia w 1951 roku przyjechali do Lubania klerycy z wrocławskiego seminarium i samochody ciężarowe. W ciągu jednego dnia dokonali oni demontażu 4 dzwonów z dzwonnicy dawnego kościoła św. Trójcy – tzw. wieży Trynitarskiej”.
Dzwony są odlane z żeliwa, mają różną wielkość i i wagę. W ruch wprowadzane za pomocą silnika elektrycznego.
Najmniejszy z nich waży 500 kg, ma 111 cm średnicy i ton uderzeniowy ais’/b’. Największy zaś waży ok. 2000 kg, posiada średnicę 174 cm i ton uderzeniowy cis’/des’. Jest on umieszczony na trzeciej kondygnacji. Na płaszczu tego dzwonu znajduje się inskrypcja: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie”. W dolnej partii płaszcza dzwon nosi ślad kul z broni maszynowej, pochodzący z okresu walk o Lubań.
Pozostałe trzy dzwony zawieszone są na czwartej kondygnacji. Umieszczone zostały na wspólnym stalowym jarzmie. Najmniejszy z nich nosi nazwę MATTHEUS 7 v 7 „Proście a będzie wam dane, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam”. Środkowy, jako największy z nich, posiada napis: PSALM 103 v 1 „Błogosław duszo moja Pana”. Skrajny zaś, PSALM 90 v 17 „a dobroć Pana Boga naszego, niech będzie z nami. I wspieraj pracę rąk naszych, wspieraj dzieło rąk naszych”.
Dzwony te zostały odlane w 1921 roku w odlewni Mitteldeutsche Stahlwerke Lauchhammer AG w Tortgau, o czym informuje znajdujący się na nich napis.DZWONY WROCŁAWSKIEJ KATEDRY
Na południowej wieży katedry zawieszone są cztery dzwony. Dopełniły one dzieła odbudowy świątyni zniszczonej podczas oblężenia miasta w 1945 roku. Zostały przywiezione tutaj z Lubania, gdzie wisiały na wieży trynitarskiej przy kościele św. Trójcy. Poświęcenia odbudowanej katedry dokonał prymas Stefan Wyszyński 29 lipca1951 roku.
W dwutygodniku Ziemia Lubańska znajduje się krótka relacja ks. kanonika Helowicza o "przejęciu" dzwonów:
„Pewnego dnia w 1951 roku przyjechali do Lubania klerycy z wrocławskiego seminarium i samochody ciężarowe. W ciągu jednego dnia dokonali oni demontażu 4 dzwonów z dzwonnicy dawnego kościoła św. Trójcy – tzw. wieży Trynitarskiej”.
Dzwony są odlane z żeliwa, mają różną wielkość i i wagę. W ruch wprowadzane za pomocą silnika elektrycznego.
Najmniejszy z nich waży 500 kg, ma 111 cm średnicy i ton uderzeniowy ais’/b’. Największy zaś waży ok. 2000 kg, posiada średnicę 174 cm i ton uderzeniowy cis’/des’. Jest on umieszczony na trzeciej kondygnacji. Na płaszczu tego dzwonu znajduje się inskrypcja: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie”. W dolnej partii płaszcza dzwon nosi ślad kul z broni maszynowej, pochodzący z okresu walk o Lubań.
Pozostałe trzy dzwony zawieszone są na czwartej kondygnacji. Umieszczone zostały na wspólnym stalowym jarzmie. Najmniejszy z nich nosi nazwę MATTHEUS 7 v 7 „Proście a będzie wam dane, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam”. Środkowy, jako największy z nich, posiada napis: PSALM 103 v 1 „Błogosław duszo moja Pana”. Skrajny zaś, PSALM 90 v 17 „a dobroć Pana Boga naszego, niech będzie z nami. I wspieraj pracę rąk naszych, wspieraj dzieło rąk naszych”.
Dzwony te zostały odlane w 1921 roku w odlewni Mitteldeutsche Stahlwerke Lauchhammer AG w Tortgau, o czym informuje znajdujący się na nich napis.

Późnogotycki kościół Św. Anny przy obecnej ul. Św. Jadwigi został wzniesiony w latach 1375–1386 w miejsce wyburzonych domów mieszkalnych stojących naprzeciwko kościoła Najświętszej Marii Panny.

Początkowo pełnił funkcję kaplicy cmentarnej,  następnie do końca XV wieku świątyni filialnej. Został ufundowany przez Jana III z Pragi, opata Zgromadzenia Kanoników Regularnych św. Augustyna na Piasku.  Opat, według kroniki Manzla, został pochowany w kaplicy, pod głównym ołtarzem, a jego płyta nagrobna z szarobiałego marmuru  powstała w roku 1387  znajduje się obecnie na południowej ścianie budynku obok wejścia. O kościele tym przeczytać możemy w "Opisie całego Śląska i królewskiego miasta Wrocławia"  Bartłomieja Stenusa:

"Kościół ten, poświęcony świętej Annie jest wprawdzie całkiem ładny, z sentymentu ku patronce często odwiedzany, nie może się jednak równać tamtemu (NMP na Piasku), któremu służy jako kaplica pogrzebowa."  Opis pochodzi z 1512 roku, tak więc pewnym jest,  iż funkcja światyni filialnej była już wówczas nieaktualna. 

Początkowo sklepienie kaplicy w nawie wsparte było na środkowym filarze wraz z wąskim, prosto zamkniętym prezbiterium. Wschodnia część konstrukcji oraz prezbiterium prawdopodobnie miały sklepienie trójpodporowe. Znajdujący się po południowej stronie podwójny portal pochodzi z XV wieku.

W pierwszej połowie XVI wieku budynek został przebudowany, a do części głównej dobudowano zakrystię. W 1663 roku zniszczeniu uległa sygnaturka znajdująca się na dachu kaplicy; dużych uszkodzeń budynku dokonał pożar Ostrowa Tumskiego w 1791 roku.

W 1810 w efekcie sekularyzacji  kościół utracił funkcje sakralne, i został przeznaczony na składnicę zabytków sztuki. W 1818 budynek został gruntownie przebudowany. Usunięto sklepienia i wystrój wnętrz, zamurowano gotyckie okna, wybito nowe prostokątne otwory, dokonano podziału na cztery kondygnacje i całośc budowli otynkowano. W powstałych pomieszczeniach otworzono szpital miejski pod wezwaniem św. Anny. W 1837 roku w głębi dziedzińca wybudowano kostnicę. Szpital istniał do lat trzydziestych XX wieku. W kolejnych latach w murach budynku urządzono dom starców, w 1943 roku mieszkały w nim 23 osoby. W czasie wojny uległ zniszczeniu w 10 procentach, tracąc m.in. pokrycie dachu oraz szczyt dawnego prezbiterium. Zniszczeniu uległa także na wschodneij ścianie prezbiterium, umieszczona z okazji przebudowy dawnej kaplicy na szpital.

Po odbudowie dom objęły w swe posiadanie siostry salezjanki. Po wojnie odbudowana została też dawna kostnica szpitalna w głębi dziedzińca. Dawny kościół Św. Anny na Piasku, o pięknej smukłej bryle, jest zabytkiem bardzo interesującym, cennym. Architektura ta wykazuje wyraźne wpływy czeskiego budownictwa sakralnego, co znalazło swój wyraz w rozwiązaniu wnętrza, którego jednolita, nakryta sklepieniem przestrzeń wsparta była na centralnym filarze.

(ur. 956 - zm. 23 kwietnia 997)


św. Wojciech

Św. Wojciech, biskup i męczennik, którego Kościół w Polsce uznaje za jednego ze swoich głównych patronów, pochodził z książęcego rodu czeskich Sławnikowiców, spokrewnionego przez Dąbrówkę z dynastią Piastów.

Jego krew leży u fundamentów Kościoła i państwa na ziemiach piastowskich. Jako apostoł pogan w swej ostatniej misji dotarł do wybrzeży Bałtyku, gdzie 23 kwietnia 997 roku poniósł śmierć męczeńską. Przy jego grobie spotkali się w 1000 roku cesarz Otton III i książę Bolesław Chrobry, a wydarzenie to przeszło do historii jako Zjazd Gnieźnieński. Już wówczas św. Wojciech - wychowanek szkoły w Magdeburgu, biskup praski, mnich rzymski, apostoł Węgier i Polski, wreszcie męczennik pruski, którego ciało znalazło się w Gnieźnie – urastał do rangi symbolu duchowej jedności tworzącej się wówczas Europy.

Wzorem swoich wielkich poprzedników św. Cyryla i św. Metodego łączył duchowe tradycje różnych kultur. Po latach dzieciństwa spędzonego na dworze rodziców w czeskich Libicach, zdobył wykształcenie w Magdeburgu, gdzie przez 10 lat pobierał nauki w jednej z lepszych szkół owych czasów. Tam też otrzymał bierzmowanie, a na cześć ówczesnego arcybiskupa Magdeburga przyjął drugie imię Adalbert. W 981 roku powrócił do Czech, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie, a rok później, po śmierci biskupa praskiego Dytmara, objął tamtejsze biskupstwo.

Jako biskup Pragi hojnie wspierał ubogich oraz budowę kościołów. Zdecydowanie sprzeciwiał się wielożeństwu, rozwiązłości, handlowi niewolnikami z krajami muzułmańskimi i intrygom czeskich możnowładców, co w efekcie spowodowało jego konflikt z księciem Bolesławem II. Św. Wojciech wraz z bratem Radzimem opuścił Pragę i udał się do klasztoru benedyktynów w Rzymie. Tam zrezygnował z godności biskupiej i prowadził życie mnicha, które koncentrowało się na ascezie, modlitwie, czytaniu i pracy fizycznej. Po kilku latach, ulegając naleganiom papieża i poselstwom rodaków, powrócił do Pragi, którą jednak musiał opuścić na zawsze, gdy zamordowano jego czterech braci, a także nastawano na jego życie.

Jako misjonarz wyruszył więc na Węgry, gdzie miał ochrzcić przyszłego króla Stefana I. Bywał też na dworze cesarza niemieckiego Ottona III, którego był spowiednikiem, powiernikiem i doradcą. W czasie długich pobytów za granicą dał się poznać elitom ówczesnego chrześcijaństwa zachodniego jako człowiek wyjątkowej świętości. Młody cesarz Otton III, jak i papież Sylwester II mieli dla niego najwyższe uznanie. "Jako człowiek Kościoła św. Wojciech zawsze zachowywał niezależność w niestrudzonej obronie ludzkiej godności i podnoszeniu poziomu życia społecznego. Z duchową głębią doświadczenia monastycznego podejmował służbę ubogim. Wszystkie te przymioty osobowości św. Wojciecha sprawiają, że jest on natchnieniem dla tych, którzy dziś pracują nad zbudowaniem nowej Europy, z uwzględnieniem jej korzeni kulturowych i religijnych" – stwierdził papież Jan Paweł II przemawiając w Gnieźnie z okazji 1000-lecia męczeńskiej śmierci patrona Polski.

Św. Wojciech nie mając możliwości powrotu do Czech, gdzie wymordowano jego rodzinę, znalazł oparcie na dworze Bolesława Chrobrego. Stamtąd w 997 roku wyruszył w swą ostatnią podróż misyjną do pogańskich Prus. Jednak już pierwsze spotkanie z Prusami okazało się niepomyślne, a misjonarze zostali zmuszeni do odwrotu. Kilka dni później, 23 kwietnia 997 roku we wsi Święty Gaj, niedaleko dzisiejszego Pasłęka, zostali zaatakowani. Św. Wojciech zginął śmiercią męczeńską.ikona św. Wojciecha

Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało świętego. Miał ponoć zapłacić za nie tyle złota, ile ważyło. Doczesne szczątki św. Wojciecha spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej, która od tego momentu stała się miejscem szybko rozprzestrzeniającego się na całą Europę kultu męczennika. Jego śmierć wywarła wielkie wrażenie w zachodnim chrześcijaństwie, dlatego już w 999 roku papież Sylwester II ogłosił Wojciecha świętym.

Przy jego relikwiach spotkali się w 1000 roku w Gnieźnie cesarz Otton III i Bolesław Chrobry - w obecności legata papieskiego. Zjazd Gnieźnieński miał zarówno znaczenie polityczne, gdyż zaowocował uznaniem państwa polskiego przez cesarstwo, jak i znaczenie kościelne, gdyż przy grobie św. Wojciecha została proklamowana pierwsza polska metropolia: Gniezno, w skład której weszły biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Arcybiskupem gnieźnieńskim został brat św. Wojciecha – Radzim.

Tysiąc lat później Jan Paweł II w orędziu skierowanym do prezydentów krajów Europy środkowo-wschodniej, którzy przybyli do Gniezna na uroczystości 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha powiedział, że o nieprzemijalności świadectwa tego świętego świadczy "umiejętność harmonijnego łączenia różnych kultur". Pamięć o nim jest szczególnie żywa w Europie środkowej, gdzie zaszczepiał chrześcijaństwo i propagował ewangeliczną wizję człowieka. Jednak do jego grobu po dziś dzień przybywają pielgrzymi nie tylko z krajów, gdzie głosił Ewangelię, ale z całej Europy.

Anna Wojtas

trumna św. Wojciecha

Kontakt

tel.: 511 087 085
e-mail: info@infocentrum.wroclaw.pl
www.infocentrum.wroclaw.pl
  InfoCentrum
na Ostrowie Tumskim
pl. Katedralny 1
50-329 Wrocław

Godziny otwarcia

 

miesiące  pon.-piątek sobota niedziela 
marzec  9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00 
kwiecień 9:00-17:00 9:00-15:00 14:00-16:00
maj-wrzesień  9:00-17:00 9:00-16:00 14:00-17:30
paźdz.-grudz. 9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00

 

Projekt jest współfinansowany ze środków gminy Wrocław

logowrocław

 https://www.wroclaw.pl/

Odwiedziny

1935698
Dzisiaj
Wczoraj
Ten miesiąc
Ubiegły miesiąc
Od początku
175
2898
35273
51613
1935698

2024-07-27 03:21


logo