MOST ZWIERZYNIECKI
sięga swoją historią połowy XVII wieku, kiedy w tym miejscu istniała drewniana przeprawa przez rzekę. Ów most
nosił nazwę „Przepustkowy”, bowiem w pobliżu znajdowała się wartownia straży miejskiej, a podczas epidemii dżumy w 1704 roku wchodzący do miasta musieli okazać odpowiednią przepustkę.
Powstanie Ogrodu Zoologicznego, istniejący tor wyścigów konnych i rozrastające się na Dąbiu osiedla sprawiały, że most był mocno obciążony ruchem rozwijającego się miasta. W latach 90. XIX w. władze ówczesnego Wrocławia uznały, że drewnianą przeprawę należy zastąpić nowoczesnym obiektem mając także na uwadze modernizację drogi wodnej i coraz większe statki pływające po Odrze.
W latach 1895-1897 mistrz budowlany Karl Klimm pod kierunkiem miejskiego architekta ("radcy budowlanego") Richarda Plüddemanna i przy pomocy inż. Alfreda Frühwirtha zaprojektował i zbudował nowy most. Ma on 62 metry długości, 22 metry szerokości i jest jednoprzęsłową kratownicową konstrukcją opartą na granitowych przyczółkach. Most ozdobiony jest czterema secesyjnymi obeliskami z czerwonego piaskowca pochodzącego z Nowej Rudy i oświetlany nocą stylowymi latarniami.
Pierwszy przejazd przez nowy most miał miejsce 21 kwietnia 1897 r. po 1,5 roku prac i wtedy możliwe już było rozebranie mostu tymczasowego.
Pod koniec XIX w. umieszczono na moście tablicę z brązu z napisem (w j. niemieckim): „Drewniany spoczywałem długie stulecia ponad leniwymi wodami. Teraz z żelaza i kamienia zdobię żeglowny szlak". Tablicę usunięto w 1945 roku, przywrócono zaś kilka miesięcy temu przy okazji remontu. W trakcie oblężenia Wrocławia w 1945r., na moście umieszczono ładunki wybuchowe, chcąc poprzez wysadzenie zatrzymać Armię Czerwoną. Ponieważ Rosjanie zaatakowali od południa Wrocławia, most ocalał.
 
Drewniany poprzednik Mostu Zwierzynieckiego
 
Most_Zwierzyniecki_Wroclaw_276601.jpg
 
m.jpg
 
mm.jpg
 
 
l.jpg
 
 
o.jpg

Zlokalizowany na terenie Starego Miasta  tzw. Domek Romański, to wczesnogotycki budynek z początku XIII wieku, który powstał za panowania Henryka Brodatego i św. Jadwigi. Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się w kronikach miejskich już w roku 1208. Pierwszymi właścicielkami domu były siostry z Zakonu Cysterek z Trzebnicy, które miały w nim swoją siedzibę. Dodatkowo, budynek pełnił funkcję zajazdu  dla cysterek, które odwiedzały miasto. Ten właśnie obiekt był rodzajem ambasady klasztoru trzebnickiego przy dworze książęcym, który tu nieopodal się znajdował.Od samego początku, czyli od początku XIII w. aż do 1945 r.,  był nazywany Domem Panien lub  Dworem Mniszek Trzebnickich. Obiekt jest najstarszym świeckim budynkiem we Wrocławiu. Wzniesiony został na planie trapezu z cegły układanej w wątek wendyjski (dwuwózkowy, zwany też słowiańskim). Romańskie elementy tej budowli (m.in. łuki w centralnej części) sąsiadują w nim z detalami gotyckimi (m.in. oknami i łukami sklepień). Na każdej z dwóch kondygnacji budynku znajdowały się pierwotnie po trzy pomieszczenia. Pozostawał – wielokrotnie przebudowywany – własnością zakonną aż do kasaty klasztorów w 1810 roku.

Po zniszczeniach podczas II wojny światowej budynków rejonu pl. Nankiera i Nowego Miasta odkryto w 1959 zabytkowe fragmenty najstarszego założenia architektonicznego budynku znajdujące się pod poziomem ulicy. Kilka lat później, w latach 1966-1969, częściowo je odtworzono według projektu Henryka Dziurli. Przez osiem stuleci istnienia poziom sąsiadujących ulic podniósł się do wysokości górnej kondygnacji budynku tak, że dziś do wejścia schodzi się z ulicy po schodach. W południowej części dolnej kondygnacji zachowały się fragmenty sklepień kolebkowych, a na górnej kondygnacji – sklepienia krzyżowe. Podczas odbudowy w części budynku usunięto strop, łącząc kondygnację górną i dolną, a całość przekryto współczesnym żelbetowym stropodachem, nadziemną część budynku przeszklono od zewnątrz i zaadaptowano go na potrzeby galerii fotograficznej pod patronatem Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu; później galeria przekształciła się w Foto-Medium-Art, następnie w "Dolnośląskie Centrum Fotografii Domek Romański", a obecnie funkcjonuje tu "Galeria FOTO-GEN". Podczas obchodów 800-lecia Fundacji Opactwa w Trzebnicy w 2002 roku, ks. prof. Antoni Kiełbasa zaproponował, by przywrócić prawidłową nazwę Domku Romańskiego i mianować go ponownie Domem Panien Trzebnickich, bowiem w latach odbudowy   kontekst religijny był niewygodny dla władz i komitet wojewódzki PZPR postanowił  nie przywracać tej nazwy. Wymyślono wtedy nazwę Domek RomańskiW kwietniu 2017 roku w fasadę budynku wmurowano wykonaną z brązu tablicę upamiętniającą cysterską fundację "Domu Panien Trzebnickich".

 




dom.jpeg

 

 

MMM_5312.jpeg

 

   

 

Piastowie Wrocławscy  byli w prostej linii potomkami księcia Bolesława III Krzywoustego. Jego decyzja o podziale kraju na dzielnice skutkowała nie tylko podziałem państwa, ale także samej dynastii. Na wrocławskim tronie książęcym Ducatus Wratislaviensis zasiadali:

Władysław II Wygnaniec (1105-1159), najstarszy syn Bolesława Krzywoustego i jego pierwszej żony Zbysławy ruskiej. Jeszcze za życia ojca aktywnie uczestniczył w rządzeniu państwem i zgodnie z jego ostatnią wolą wyrażoną w testamencie przejął władzę zwierzchnią w kraju jako książę senior. Ambitne plany zjednoczeniowe Władysława nie przypadły do gustu możnym. Władysław przegrał niebawem wojnę z braćmi i został zmuszony do opuszczenia polskich ziem. Ekskomunikowany prze metropolitę gnieźnieńskiego Jakuba  ze Żnina, schronienie znalazł ostatecznie u króla Niemiec Konrada III, któremu złożył hołd i zwrócił się o pomoc w odzyskaniu tronu. Żonaty z Agnieszką  z dynastii Babenbergów, miał z nią pięcioro dzieci z których najstarszy Bolesław powrócił na Śląsk, gdzie objął władzę.

Bolesław I Wysoki (1127-1201) Imię nadano mu po dziadku, Bolesławie Krzywoustym. Jeszcze za życia obdarzono go przydomkiem Wysoki („Altus”), który odzwierciedlał jego wzrost i nadzwyczajną siłę. Był przy tym człowiekiem światłym -Btowarzysząc królowi Niemiec Konradowi III w krucjacie, dotarł do Ziemi Świętej i zwiedził po drodze Konstantynopol. Po śmierci króla wstąpił na służbę do jego następcy - Fryderyka I "Barbarossy". Towarzyszył mu w wyprawie włoskiej zakończonej koronacją cesarską w 1155 roku, a w 1162 roku podczas kolejnej interwencji we Włoszech pod murami Mediolanu pokonał w pojedynku wyjątkowej postury rycerza włoskiego, czym "zdobył wielką rycerską sławę".  Po śmierci ojca i interwencji cesarza wraz z braćmi powrócił na Śląsk. Na jego czasy przypada na Śląsku początek osadnictwa na prawie niemieckim. We Wrocławiu zdecydował się na budowę na terenie grodu kamiennej rezydencji (palatium). Była to imponująca budowla, której centralną część stanowiła 18-boczna wieża, o średnicy 25,5 metra. Ściany zewnętrzne wieży miały grubość ok. metra. Jego pozostałości można obejrzeć w podziemiach budynku należącego do Zgromadzenia Sióstr Szkolnych De Notre Dame naprzeciw kościoła św. Marcina. W murach zamkowych znajdują się najstarsze cegły w Polsce. Ok. 1160 roku książę Bolesław Wysoki rozpoczął wznoszenie zamku Wleń. Obiekt ten uznawany jest obecnie za najstarszy świecki budynek na Śląsku, a jednocześnie jedno z najstarszych założeń zamkowych w całej Polsce. Pochowany został w ufundowanym przez siebie klasztorze Cystersów w Lubiążu.

Bolesław Wysoki

wysoki.jpg

Klasztor w Lubiążu

klasztorLubiaz.jpg

Henryk I Brodaty (w ówczesnej polszczyźnie- Jędrzych) w wieku 18 lat poślubił 12 -letnią wówczas Jadwigę ze znakomitego niemieckiego rodu von Andechs., ogłoszoną w 1267r. świętą. Roztropny władca prowadził bardzo zdecydowaną politykę. Dbał o rozwój i integrację odziedziczonych ziem, jak i tych, które stopniowo sobie podporządkowywał. Dzięki jego działaniom Śląsk rozwinął się w przodującą dzielnicę Polski. Henryk sprowadzał osadników z Niemiec, osadzał ich najczęściej na niezagospodarowanych terenach Pogórza Sudeckiego, nadawał korzystne prawa i zapewniał rozległe swobody. Szczególną rolę odegrał Brodaty w dziejach Wrocławia. Starał się, by miasto – ważne dla jego polityki – stało się ośrodkiem zamożnym i prężnym, stworzył tu realny ośrodek władzy. Henryk dał się poznać jako dalekowzroczny, elastyczny polityk, działający na rzecz zjednoczenia ziem piastowskich, podzielonych w okresie rozbicia dzielnicowego.      W rywalizacji z Konradem Mazowieckim o Małopolskę odniósł zwycięstwo(1232), wjeżdżając triumfalnie do Krakowa.

Po dwudziestu latach małżeństwa para książęca złożyła śluby czystości i od tej pory Henryk zapuścił brodę, nosił proste odzienie, a Jadwiga poświęciła się służbie poddanym. Dla nich nauczyła się języka polskiego. Z jej inicjatywy funkcjonowały kuchnie dla ubogich i wędrowny szpital. Książę zaś był dobrodziejem zakonów, zwłaszcza cystersów. Ufundował klasztor Cysterek w Trzebnicy -1202r, z inspiracji swej świątobliwej małżonki fundował szpital św. Ducha we Wrocławiu -1214r, oraz szpital dla trędowatych koło Środy Śląskiej, współuczestniczył też w fundacji klasztoru Cystersów w Henrykowie (1222).    Za zniszczenie dóbr kościelnych został obłożony klątwą przez biskupa wrocławskiego Tomasza I Rawicza. Zmarł 19 marca 1238 na zamku w Krośnie Odrzańskim, spoczął w ufundowanym przez siebie klasztorze trzebnickim, gdzie 5 lat później złożono też ciało jego żony Jadwigi.

Henryk i Jadwiga z dziećmi

 henryk.jpg

Henryk II Pobożny był synem Henryka Brodatego i św. Jadwigi z Andechs. W 1216r. Henryk II ożenił się z czeską księżniczką- Anną Przemyślidką, z którą doczekał się 12 dzieci. Po śmierci ojca w 1238r. objął samodzielne rządy. Jako książę śląski, krakowski i wielkopolski dążył do dalszego zjednoczenia polskich ziem. Nie szczędził także na przyznawaniu licznych dóbr na rzecz kościoła i ustanawiania kolejnych fundacji. Uposażył w ten sposób klasztor w Henrykowie i Katedrę we Wrocławiu. Niestety, zaledwie po trzech latach samodzielnych rządów nastąpiła katastrofa – najazd Mongołów, któremu pozbawiony wsparcia władca nie mógł sprostać.  Do decydującej bitwy doszło na polu pod Legnicą w 1241r. Henryk zginął, a jego okaleczone ciało, pozbawione głowy, odnalazły matka i żona, rozpoznawszy je po pewnym anatomicznym szczególe – książę miał sześć palców u lewej stopy. Mimo zwycięstwa Mongołowie ponieśli na tyle dotkliwe straty, że wycofali się ze Śląska.Henryk II został pochowany we Wrocławiu w kościele św. Wincentego pod chórem przy wejściu. Jego szczątki wywiezione w czasie ostatniej wojny do Berlina  (celem badań mających udowodnić germańskie pochodzenie księcia) zaginęły.Przedwczesna śmierć księcia doprowadziła do rozpadu jego państwa i oddaliła w czasie zjednoczenie ziem polskich.

Bitwa pod Legnicą

 

 lEGNICA.jpg

Henryk IV Probus wnuk Henryka Pobożnego dążył do rzeczywistego zjednoczenia i powstania silnego Królestwa Polskiego. Gdy obejmował księstwo wrocławskie Śląsk był prężnie rozwijającym się regionem. Henryk Probus wykazał się dużą konsekwencją, gromadząc pod swoją władzę kolejne tereny. Przyłączył do swoich włości ziemię kłodzką, wymusił na Przemyśle Wielkopolskim ziemię wieluńską i wykupił od Brandenburczyków ziemię krośnieńską. Od 1274r. popadał w coraz większy konflikt z biskupem Tomaszem II Zarembą. Po kilkunastu latach doszło do pojednania, którego widocznym symbolem jest ufundowana przez księcia na Ostrowie Tumskim kolegiata św. Krzyża, w której został pochowany. W końcu 1288 roku po ucieczce Łokietka opanował Małopolskę z Krakowem, co pozwoliło mu podjąć starania o władzę nad całą Polską. W 1290 roku złożył do papieża petycję o przyznanie mu korony królewskiej, jego poselstwo było już w Rzymie. Odpowiedzi nie doczekał – zmarł nagle, prawdopodobnie otruty. Książę ten wykazał się nie tylko zmysłem strategicznym, ale też stworzył mocne podstawy gospodarcze Śląska. Lokował miasta i wsie, popierał rozwój górnictwa. Zapamiętano go jako człowieka szerokich horyzontów, którego pasją była kultura rycerska i poezja. Był fundatorem kaplicy zamkowej św. Marcina i klasztoru Cysterek na Ostrowie Tumskim (niedokończonego), podczas swych krótkich rządów w Krakowie lokował WieliczkęPodczas ostatniej wojny szczątki księcia zaginęły, sarkofag wywieźli Niemcy i ukryli w Wierzbnej niedaleko Świdnicy. Odnaleziony po wojnie trafił do Muzeum Narodowego.

Henryk VI Dobry syn Henryka V zwanego Brzuchatym, panował pomiędzy zjednoczonym już Królestwem Polski Wł. Łokietka i królestwem Czech. Był ojcem 2 córek, nie miał męskiego potomka. Zgodnie z poczuciem więzi państwowej i więzów krwi zaprosił króla Władysława Łokietka do Wrocławia w 1323r i ofiarował mu swe księstwo. Król początkowo zaakceptował ten Akt, później jednak był zmuszony zeń zrezygnować. W tej sytuacji Henryk VI złożył hołd królowi Czech - Janowi Luksemburskiemu przekazując mu księstwo wrocławskie w zamian za dożywotnie objęcie Kłodzka i roczną rentą w wys. 1000 grzywien.

 "W roku 1335, w noc Św. Katarzyny, bezlitosna śmierć wyrwała Henryka VI wrocławskiego, który swe władztwo jako ostatni ze swego pnia Czechom przekazał".

Ciało księcia spoczęło w klasztorze klarysek, gdzie obecnie mieści się Mauzoleum Piastów Wrocławskich. Tak oto dobiegła końca piastowska odsłona dziejów Wrocławia. Jako poddani obcej korony przestali być oni uważani za książąt polskich, co już w XIV wieku dobitnie wyraził w swej kronice Janko z Czarnkowa. Sami Piastowie, choć zniemczeni, bardzo długo określali się "książętami polskimi" i podtrzymywali tradycję pochodzenia "z rodu królów Polski". 

Niniejszy tekst dedykuję wrocławskim miłośnikom złocistego trunku. Jeśli ktoś uważa, że piwo to temat błahy, niech wie, że we Wrocławiu doszło niegdyś do poważnego konfliktu o wóz z kilkoma beczkami piwa. W spór zaangażowali się król czeski Wacław IV i papież Urban VI. Sprawa miała zatem charakter międzynarodowy. O co tak naprawdę chodziło w całej sprawie zaraz wyjaśnię, na razie zaznaczę jedynie, że na pamiątkę „wojny piwnej” obsługa Piwnicy Świdnickiej nosiła stroje podobne do szat księży – takie „półsutanny”. A w spornych beczkach było oczywiście wyśmienite piwo świdnickie.
Kwestia piwna pojawiła się w polskiej dyplomacji już w dobie krucjat. Papież Honoriusz III rozpoczął przygotowania do kolejnej wyprawy. Z całej katolickiej Europy śpieszyli rycerze, baronowie i książęta do walki o Ziemię Świętą. Polski książę Leszek Biały nie miał głowy do długotrwałej wyprawy, którą musiał przeprowadzić na własny koszt, ryzykując jednocześnie, że może nie wrócić. Nie jest też tajemnicą, że wielu krzyżowców udział w krucjatach po prostu zrujnował. Książę musiał znaleźć istotny powód, aby nie jechać. Wytłumaczył się brakiem piwa w Ziemi Świętej, a trunek ten on z lubością spożywał. „W Palestynie piwa nie ma i żyć, przeto tam nie można” - pisał do Rzymu. Tłumaczył się też otyłością i związaną z nią chorobą. Papież w końcu uznał wagę argumentu, ale sprytnie zamienił obowiązek wyjazdu do Ziemi Świętej na odbycie krucjaty na miejscu, nakazując Leszkowi wyprawę na pogańskich Prusów. Zatem wilk był syty i owca w ciąży – książę odbył obowiązek walki z pogany na miejscu, mogąc w trakcie wyprawy popijać złocisty trunek.
Już Gall Anonim w XII stuleciu informował, że piwo było ulubionym napojem Polaków. Opisując legendarne dzieje Piasta oznajmił, iż posiadał on „naczyńko warzonego piwa”, które trzymał specjalnie na uroczystość postrzyżyn syna Ziemowita. A zatem
piwo pito na naszych ziemiach już podczas pradawnych pogańskich obrzędów.
 
 
Monk_sneaking_a_drink.jpg
 
 
 
Piwo to poważny temat. We Wrocławiu, jak wspomniałem, toczono z jego powodu wojnę w latach 1380-1382. W całej sprawie nie chodziło o kilka beczek piwa – to był jedynie pretekst. Średniowieczne miasta próbowały wprowadzać praktyki monopolistyczne w sposób nie mniej drapieżny niż dzisiejsze koncerny. Aby prowadzić we Wrocławiu browar lub karczmę warzącą własne piwo, trzeba było mieć przywilej. Intencją stworzenia takiego systemu była ochrona interesów miejscowych wytwórców, tych, którzy podatkami zasilali kasę miejską i byli związani z Wrocławiem często przez wiele pokoleń. Z drugiej jednak strony monopol sprawiał, że wrocławianie nie mieli wyboru – musieli pić miejscowe piwo. A wytwórcy, pewni swego, nie przykładali się należycie do pracy. Przecież i tak wypiją piwo, którego nawarzymy.
 
Kanonicy z Ostrowa Tumskiego kontra wrocławski ratusz

W roku 1380 książę legnicki Ruprecht I postanowił podarować swemu bratu, dziekanowi katedralnemu Henrykowi, kilka beczek piwa. Tego najlepszego. Ze Świdnicy! Na Ostrowie Tumskim duchowni już zacierali ręce i płukali kufle... Niestety! Czujni rajcy wrocławscy zarekwirowali wóz z piwem. To rada miejska miała monopol na transport i sprzedaż piwa na terenie Wrocławia. Kapituła katedralna była oburzona – jak to? Przecież to prezent na Boże Narodzenie! Włodarze miasta byli nieugięci: „Nasza coca-cola, jest lepsza od nie naszej i ją macie pić!” Takiej zniewagi kapituła nie mogła puścić płazem! 8 stycznia 1381 nałożyła na Wrocław klątwę. Oznaczało to, że w mieście przestano udzielać sakramentów. Ze ślubami i chrztami od biedy można zaczekać, ale z pogrzebami nie da się zwlekać zbyt długo. Piwo świdnickie musiało być wyborne, bo nie pomogła interwencja samego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Duchowni pozostali nieugięci – przenieśli się do Nysy, która była własnością biskupa i czekali, aż wrocławscy rajcy wymiękną.

Tymczasem do Wrocławia przybył król czeski Wacław IV, aby odebrać tradycyjny hołd od rady miejskiej. Po tej uroczystości miało się odbyć, jak nakazywał obyczaj, uroczyste nabożeństwo, a tu klops, a właściwie - klątwa! Księża odmówili posługi samemu królowi! Zirytowany król posłał na Ostrów Tumski swoich zbrojnych. Jednak wysłannicy króla nikogo z kapituły nie zastali, kanonicy byli w Nysie. To wywołało królewski gniew. Zbrojni znów wkroczyli na Ostrów Tumski, obrabowali domy kanoników, skonfiskowali inwentarz z majątków kościelnych. Słowem chryja na całego. W końcu w sprawę wkroczył papież Urban VI. Przybyły do Wrocławia legat, biskup Tomasz Lucerii próbował załagodzić spór, jednak żadna ze stron nie zamierzała ustąpić. Spór toczył się jeszcze przez sześć miesięcy. Ostatecznie legat zdjął interdykt. W maju 1382 roku rajcy postanowili ustąpić i zgodzili się, aby kapituła mogła transportować i szynkować piwo ze Świdnicy bez pośrednictwa miasta. Wygrali kanonicy. A piwo świdnickie zostało przy tej okazji wypromowane, jak to się dziś określa, w całej Europie. Aha, ktoś jeszcze skorzystał na całym konflikcie. Swój półgęsek w ogniu sporu upiekł król. Wrocławskie biskupstwo umorzyło długi Wacława IV.

Autor artykułu: Juliusz Woźny

BISKUPSTWO WROCŁAWSKIE

Przynależność państwowa Śląska

Granice Śląska jako dzielnicy ulegały przekształceniom w wyniku działań politycznych. Pod koniec IX wieku obszar ten należał do państwa Wielkomorawskiego. Po jego upadku w roku 907 tereny zamieszkane przez plemiona śląskie: Bobrzan, Dziadoszan, Ślężan, Trzebowian weszły w skład państwa czeskich Przemyślidów, a tym samym w skład utworzonej w 973r diecezji Praskiej.

Gród wrocławski założony został ok. 900 roku przez słowiańskiego księcia Wratislawa (Wrocisława) na skrzyżowaniu dróg handlowych: szlaku bursztynowego prowadzącego z południa na północ Europy, oraz przecinającego go szlaku wiodącego z zachodu na wschód- z krajów germańskich do Morza Czarnego. Drogi te krzyżowały się w sąsiedztwie obecnego kościoła św. Wojciecha.

Około 990 roku dokonała się ważna zmiana w historii ziemi nadodrzańskiej - włączona została do gnieźnieńskiego państwa Polan, już wówczas chrześcijańskiego, rządzonego przez Mieszka I. Wejście Śląska w skład państwa Polan potwierdza dokument Dagome iudex z 991 roku.

 

Utworzenie biskupstwa

Wkrótce potem Wrocław stał się siedzibą nowo powołanego biskupstwa. Stało się to  za rządów syna Mieszka I -Bolesława - podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego w roku 1000, kiedy to do Polski przybył cesarz Otto III, by oddać hołd relikwiom zamordowanego w Prusach biskupa Wojciecha. Roszczenia do jurysdykcji nad Śląskiem zgłaszane przez biskupstwo w Pradze i Miśni nie zdołały temu przeszkodzić.

Ustanowiono wówczas osobną metropolię dla państwa Bolesławowego ze stolicą w Gnieźnie, a w ramach tej metropolii powołano trzy diecezje: dla Pomorza w Kołobrzegu, dla kraju Wiślan w Krakowie i dla Śląska we Wrocławiu. Pierwszym biskupem wrocławskim ustanowiony został znany jedynie z imienia Jan.

W świetle ostatnich odkryć archeologiczno-architektonicznych stwierdzić można, że Bolesław Chrobry nie musiał fundować nowej świątyni. We Wrocławiu wykorzystano istniejącą tu niedużą świątynię obrządku słowiańskiego, która decyzją synodu gnieźnieńskiego stała się tymczasowo siedzibą nowo powołanego biskupa. Patronem świątyni został św. Jan Chrzciciel, którego relikwie znajdują się w katedrze od 1428 r. 

 

Matejko_Christianization_of_Poland.jpg

 

Reakcja pogańska i odbudowa

 To pierwsze biskupstwo upadło w wyniku tzw. reakcji pogańskiej i najazdu czeskiego księcia Brzetysława w 1038r.  Obrabowano i zburzono niedawno wzniesioną przedromańską katedrę (1004r), zniszczone lub wywiezione zostały księgi diecezji, upadła również dawna struktura administracyjna. Zrujnowany Śląsk do 1050 r. pozostawał pod panowaniem czeskim, a biskup praski Sewer planował włączenie regionu do swojej diecezji. Dla słabej jeszcze organizacji kościelnej było to uderzenie druzgocące. Zanim Kazimierz Odnowiciel ok.1040 roku rozpoczął odbudowę państwowości polskiej, siedzibą biskupa był zaginiony dziś gród Ryczyn opodal Brzegu, a wkrótce potem diecezja otrzymała nowego rządcę – Hieronima. Sprowadził on z Rzymu do Wrocławia relikwie św. Wincentego diakona, mianowanego wkrótce drugim patronem katedry.

Trudno dokładnie określić granice terytorialne diecezji wrocławskiej, ponieważ do dnia dzisiejszego nie zachował się ani dokument erekcyjny z roku 1000, ani późniejszy zw. z reorganizacją z 1075 roku. W okresie rozbicia dzielnicowego biskupstwem wrocławskim zarządzał Walter z Malonne (Flandria). Wybrany w 1149 r. na stolicę biskupią we Wrocławiu przystąpił z niezwykłą energią do reformy życia kościelnego w myśl założeń papieża Grzegorza VII. Kładł ogromny nacisk na przestrzeganie ceremonii kościelnych i śpiewu liturgicznego oraz na celibat duchowieństwa, które jeszcze w tym czasie było w większości żonate. Do życia powołał także pierwszą kapitułę katedralną. W miejsce pierwotnej katedry na Ostrowie Tumskim rozpoczął budowę nowej w stylu romańskim, która została ukończona za biskupa Żyrosława.

Warto też zaznaczyć istnienie w 1212 roku szkoły katedralnej -pierwszej szkoły w mieście. Równocześnie ze szkołą przy katedrze zaczęto budować bibliotekę kapitulną. Musiała być ona prawdziwą chlubą biskupów wrocławskich, bo chęci jej posiadania nie oparli się Szwedzi, którzy w roku 1635 zrabowali ją i próbowali wywieźć. Niestety, próba zakończyła się tragicznie, cały księgozbiór utonął w Odrze.

Tę wspaniale rozwijającą się dzielnicę, dotknął w 1241 r. bolesny wstrząs- najazd Tatarów. Po wycofaniu się najeźdźców i szybkiej odbudowie Śląsk zajął wśród innych dzielnic Polski przodujące miejsce, a biskupstwo wrocławskie weszło w tak zwany "złoty okres" swoich dziejów. Zjednoczenie ziem polskich w XIV wieku nie objęło jednak Śląska, który znalazł się pod panowaniem czeskich Luksemburgów.

Na życzenie Władysława Łokietka papież Jan XXII przeniósł do Wrocławia biskupa krakowskiego Nankera (1326-1341), który w okresie pełnym napięć, opowiedział się zdecydowanie za polską racją stanu na Śląsku. To za jego pontyfikatu Kazimierz Wielki zrzekł się ostatecznie praw do tych ziem. Kolejny biskup-Przecław z Pogorzeli skutecznie przeciwstawił się luksemburskiej dyplomacji usiłującej włączyć biskupstwo wrocławskie do nowo utworzonej metropolii w Pradze. W związkach z Gnieznem widział bowiem szansę na zachowanie, przynajmniej formalnie, niezależnej pozycji Kościoła wrocławskiego, odrębności kulturowej i tożsamości tutejszych ziem.

Dziełem bpa Przecława było ukończenie budowy gotyckiej katedry oraz wzniesienie od strony wschodniej kaplicy Najśw. Maryi Panny, w której został pochowany.

 

pobrane (1).jpg

 

Po odpadnięciu Śląska od Polski

W 1335 zmarł ostatni Piast Wrocławski -Henryk VI Dobry. W 1351 we Wrocławiu, spotkali się Kazimierz Wielki i Karol IV Luksemburski. Przejście Śląska pod władzę Luksemburgów zostało ostatecznie potwierdzone, ale Kazimierz zastrzegł jeden warunek – Śląsk przynależeć będzie w dalszym ciągu do metropolii gnieźnieńskiej, a metropolita gnieźnieński będzie zatwierdzał wybór każdego ordynariusza. Faktem o wielkim znaczeniu politycznym było płacenie Stolicy Apostolskiej świętopietrza z terenów Śląska. Wnoszenie opłat na rzecz papieża było pośrednio potwierdzeniem przynależności Śląska, którego granice pokrywały się z ówczesnymi granicami diecezji wrocławskiej, do królestwa polskiego.

pobrane.jpg

Herb biskupów wrocławskich (ok.XVIw)

W 1526 diecezja wrocławska wraz z całym Śląskiem dostała się pod panowanie Habsburgów. Przed wybuchem reformacji liczyła 1500 parafii, jednak już w 1580 r zostało ich zaledwie 200. Nowinkom religijnym ulegali głównie Niemcy, ludność polska pozostała wierna katolicyzmowi. Od 1565 duchowieństwo kształciło się we wrocławskim seminarium duchownym założonym przez bp Kaspra z Łagowa.               W 1741 roku wkracza na Śląsk Fryderyk II i włącza go do państwa pruskiego. W granicach diecezji wrocławskiej nagle znalazły się tereny przynależące z jednej strony do Prus, z drugiej do Austrii Habsburgów.                                                                

Na mocy   bulli papieskiej „De salute animarum” z roku 1821, a więc po ponad 800 latach, Śląsk został formalnie oddzielony od metropolii gnieźnieńskiej, a biskupstwo wrocławskie zostało podporządkowane bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, który to stan utrzymał się aż do końca II wojny światowej.

Po I wojnie światowej z   terenów diecezji wrocławskiej, które znalazły się w granicach państwa polskiego utworzono diecezję katowicką.        

W 1930 r. biskupstwo wrocławskie zostało wyniesione do rangi arcybiskupstwa, a jego ordynariusz stawał się głową osobnej, rozległej prowincji kościelnej, która obejmowała poza archidiecezją wrocławską, diecezję berlińską, warmińską oraz delegaturę w Pile.             .

Ostatni niemiecki kardynał – Adolf Bertram, już po wygranej nazistów, nie zgadzał się na wprowadzenie zakazu spowiedzi po polsku. Tłumaczono też na język polski listy pasterskie - niemiecki Kościół wiedział, że w jego interesie jest, by kandydaci do kapłaństwa nawet pochodzenia niemieckiego znali język polski i mogli wśród Polaków pełnić posługę duszpasterską. Chodziło przecież o to, aby nie zrazić sobie wielotysięcznych rzesz wierzącego ludu polskiego, który stanowił fundament katolicyzmu w diecezji wrocławskiej.

Po II wojnie światowej

Adolf Bertram zmarł 6 lipca 1945 roku,

12 sierpnia przybył do Wrocławia kard. Hlond. Na mocy specjalnych uprawnień otrzymanych od Stolicy Apostolskiej mianował ks. inf. Karola Milika nowym administratorem apostolskim dla Dolnego Śląska. W archidiecezji zastał on 380 tys. katolików niemieckich z 550 kapłanami i ponad 550 tys. Polaków z 49 księżmi polskimi.

I tak oto rozpoczął się zupełnie nowy jakościowo rozdział w dziejach wrocławskiego kościoła.

Spotkajmy się pod pręgierzem? Oby nie!
Dzisiaj, na szczęście, można kogoś postawić tylko pod pręgierzem opinii publicznej, co i tak najczęściej do przyjemności nie należy. A kto i dlaczego stawał przy pręgierzu przed wiekami? Gdzie zobaczyć możemy oryginalne słupy hańby w najbliższych okolicach Wrocławia?
Na Dolnym Śląsku do dzisiaj zachowało się niewiele pręgierzy, w dodatku część z nich to repliki dawnych „słupów hańby”. Tymczasem na terenie powiatu wrocławskiego znajdują się aż trzy oryginalne narzędzia dawnego wymiaru sprawiedliwości, przy których wykonywano m.in. karę chłosty – po niej na ciele skazańca pozostawały krwawe ślady na ciele, czyli pręgi. Aby kara była bardziej dotkliwa, wymierzano ją zazwyczaj w obecności publiczności, na przykład w dni targowe, dlatego też pręgierze stawiano najczęściej na głównych placach miasteczek i wsi. Słupy z żelaznymi obręczami (kunami) znajdowały się na przykład na rynku w Sobótce i Kątach Wrocławskich (co widoczne jest na XVIII-wiecznych grafikach Wernera), na placu w Żórawinie i w Tyńcu nad Ślęzą, przy wiejskiej głównej drodze w Rogowie Sobóckim.
Skazańców, obnażonych do pasa, przywiązywano za ręce do kun i biczowano przy pomocy rózgi lub kija. Po wymierzeniu kary zostawiano ich na pośmiewisko zebranej gawiedzi. Chłosta bywała niejednokrotnie tylko dodatkową karą, bo złodziej mógł pod pręgierzem stracić ucho, krzywoprzysięzca palce prawej ręki, a za rozbój często po chłoście wyganiano skazanego ze wsi, bez możliwości powrotu.
Czasami kuny umieszczano przy wejściu do kościoła czy dworu lub przy bramie na przykościelny teren. Takie obręcze zachowały się chociażby w Żórawinie (przy południowym portalu, z którego korzystali wszyscy mieszkańcy wsi) i w Przecławicach (przy bramie w murze kościelnym). Obręcz zamykaną na kłódkę zakładano na szyję lub ręce winnego wykroczenia. Każdy, kto udawał się na mszę do świątyni, musiał przejść obok skazańca, a czasami oglądał go nawet przez cztery kolejne niedziele, jak stoi upokorzony zamknięty w kunie, dodatkowo dla pomnożenia cierpienia dźwigając zawieszoną na szyi ciężką siekierę.
Zachowane pręgierze mają różne formy. Najbardziej okazały jest ten, który znajduje się w środku Rogowa Sobóckiego. Pochodzi z 1555 roku, wykonany został z czerwonego piaskowca, ma około pięciu metrów wysokości i ozdobne zwieńczenie na szczycie. Słup stoi na ośmiokątnej podstawie. Dawniej był zdecydowanie bardziej widoczny, ponieważ umieszczono go na podwyższeniu mającym około metra wysokości (dziś podstawa ta częściowo zakopana jest w ziemi). Obok niego wtórnie postawiono jeden ze średniowiecznych kamiennych krzyży pojednania (inne zobaczyć można w kościelnym murze). Podobny słup, ale dużo niższy (ponad dwa metry wysokości), ufundowali w 1517 roku w swoim majątku w Żórawinie właściciele wsi, rodzina Prockendorffów. Stał prawdopodobnie początkowo na placu przy kościele, w pobliżu pańskiego dworu. W Tyńcu nad Ślęzą, wiosce, która do 1810 roku należała do joannitów, zakonnicy wystawili pręgierz zbudowany z cegły, ustawiono go oczywiście na głównym placu wioski.
Karę pręgierza przestano stosować na Dolnym Śląsku w XVIII wieku i zdarzało się, że słupy hańby zaczęły pełnić z czasem nowe funkcje. Pręgierz z Tyńca nas Ślęzą stał się w XX wieku słupem ogłoszeniowym, a kolumna z Żórawiny przeniesiona na plac przed kościół parafialny pw. św. Józefa Oblubieńca posłużyła współcześnie jako postument dla rzeźby Chrystusa. O jej dawnej funkcji przypominają dziś tylko wiszące bezużytecznie żelazne obręcze. Najbardziej zaskakującą rolę odgrywa najbardziej znany pręgierz na Dolnym Śląsku, czyli kamienny słup stojący na wrocławskim Rynku. Jest to replika zniszczonego podczas wojny średniowiecznego pręgierza, który z symbolu hańby stał się miejscem spotkań. Kto z wrocławian nie mówił lub nie słyszał słów: „Spotkajmy się pod pręgierzem”?
Jeszcze słowo o katach. O sobótczańskim słudze wymiaru sprawiedliwości wiemy, że mieszkał poza centrum miasta, przy dawnej Bramie Świdnickiej, i aby się utrzymać, musiał parać się dodatkowymi zajęciami, między innymi uprawiał kawałek ziemi, nazywany „polem katowskim”. Sobótka nie posiadała wyższych praw sądowniczych, więc kary śmierci wykonywane były w Świdnicy lub we Wrocławiu. Ostatni kat z podślężańskiego miasteczka otrzymał w 1776 roku honorowe obywatelstwo za zasługi w utrzymaniu ładu i porządku w mieście. Mniej chwalebną pamięć pozostawił po sobie kat z Kątów Wrocławskich, o którego naiwności i głupocie opowiadano przez wieki. Podobno wypuścił więźnia skazanego na karę śmierci, aby ten wrócił do miasta (kącka szubienica znajdowała się za murami miejskimi) i przyniósł sznur, na którym miał być powieszony. Stryczek z szubienicy został bowiem ukradziony. Jak się łatwo domyślić, złoczyńca nie był w ciemię bity i w drodze po sznur wybrał wolność.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUiTAM
żona księcia Henryka Brodatego pochodziła z bawarskiej miejscowości Andechs, gdzie wychowywała się początkowo w zamku, w którym przyszła na świat, a potem u sióstr benedyktynek w Kitzingen. Pobyt w klasztorze ukształtował w niej typową dla Wieków Średnich duchowość, której istotą było odniesienie wszystkich spraw do Boga i przedłożenie miłości Bożej ponad wartości przemijające. Stąd tak widoczne w jej życiu ofiarność i poświęcenie dla innych -ubogich, chorych i bezdomnych.
W roku 1190 Jadwiga została wysłana do Wrocławia na dwór księcia Bolesława Wysokiego, gdyż została upatrzona na żonę dla jego syna, Henryka. Miała wtedy prawdopodobnie zaledwie 12 lat. Henryk Brodaty 8 listopada 1202 r. został panem całego księstwa. Rychło też udało mu się do dzielnicy śląskiej dołączyć dzielnicę senioratu, czyli krakowską, a także znaczną część Wielkopolski. Dlatego figuruje on w spisie władców Polski. Henryk i Jadwiga stanowili wzorowe małżeństwo. Doczekali się 7 dzieci. Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem. Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci.
Jako księżna świeciła Jadwiga przykładem swoim poddanym, uczestnicząc gorliwie we wszystkich nabożeństwach Kościoła, nie opuszczając żadnego święta i żadnej okazji do publicznego oddania czci Jedynemu Bogu.
Henryk Brodaty nie rozumiał w pełni motywów, dla których podejmowała ona rozmaite ciężkie pokuty i umartwienia. Była osobą niezwykle skromną i dla okazania swemu ludowi, iż pragnie dzielić wszystkie jego niedole i trudy chodziła boso. Nie mógł tego zaakceptować książę małżonek i nakłonił spowiednika Jadwigi, aby nakazał jej chodzenie w butach. Kapłan ofiarował księżnej parę butów i nakazał nosić. Z posłuszeństwa nosiła je więc… ale zawieszone na sznurku.
Do końca życia nosiła włosiennicę, zawsze jednak przykrywała ją szatą wierzchnią, aby umartwienie podejmowane dla Boga i dla zjednania przyszłych zasług pozostało w ukryciu. Jednocześnie, jak przystało na żonę władcy dysponującą środkami finansowymi, prowadziła działalność fundacyjną i dobroczynną. Jej inicjatywie zawdzięczamy powstanie cysterskiego klasztoru w Trzebnicy. Budowała szpitale i była także pomysłodawczynią wędrownego szpitala dla ubogich. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp.
Po śmierci męża osiadła w konwencie trzebnickim, nie przyjęła wszakże zakonnego habitu, ponieważ nie chciała – ze względu na ślub ubóstwa – utracić możliwości wspierania ubogich jałmużną i kierowania dalszym rozwojem życia religijnego na terenach piastowskich. Zmarła w opinii świętości 15 października 1243 roku, a w roku 1267 została kanonizowana przez papieża Klemensa IV. Część relikwii świętej Jadwigi Śląskiej powróciła w rodzinne strony i spoczęła w opactwie w Andechs.
 ślub.jpg     grób.jpg

6 maja 1984 r. w rocznicę kapitulacji Festung Breslau uroczyście odsłonięto pomnik Juliusza Słowackiego w Parku Juliusza Słowackiego we Wrocławiu.

Pierwowzorem pomnika była rzeźba Wacława Szymanowskiego z 1909 r., twórcy m.in. pomnika Fryderyka Chopina w warszawskich Łazienkach. Autorem pomnika we Wrocławiu zbudowanego dzięki staraniom Towarzystwa Miłośników Wrocławia oraz zawiązanego w 1981 roku Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Juliusza Słowackiego jest Andrzej Łętowski.

Pomnik został odlany w modelarni Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych.

Interesujący jest również sposób transportu gotowego posągu. Przewiezienie pomnika z wytwórni do miejsca wbudowania, w 1984 roku, miało następujący przebieg:

  • najpierw ciężarówką nastąpiło przewiezienie gotowego posągu z zakładu do Portu Gliwice
  • barką pomnik został przewieziony Odrzańską Drogą Wodną do Portu Miejskiego we Wrocławiu
  • we Wrocławiu dokonano objazdu pomnika po mieście: między innymi pomnik znalazł się na Rynku obok Pomnika Aleksandra Fredry, na placu Solnym, na placu Feliksa Dzierżyńskiego nastąpiło przywitanie pomnika przez uczniów z IX Liceum Ogólnokształcącego imienia Juliusza Słowackiego i inne,
  • pomnik następnie został dowieziony ciężarówką na miejsce wbudowania i ustawiony na gotowym postumencie.

Cokół wykonany został z dolnośląskiego sjenitu, a posąg o wysokości około 2,5 m i wadze 1400 kg – z brązu.

8.F465.jpg   554.jpg  

20230721_194629.jpg  20230721_194828 (1).jpg

Gdyby kamienie umiały mówić – GROBOWIEC W TYŃCU MAŁYM
Jeden z niewielu zachowanych przedwojennych grobów na cmentarzu w Tyńcu Małym to grobowiec rodzinny Rufferów, do których tyniecki majątek należał do końca II wojny światowej. W krypcie przy południowej ścianie kościoła pochowani zostali Gabriela i Gustaw von Ruffer oraz ich młodsza córka Maria Emma von Fürstenberg.
Co wiemy o ludziach, których nazwiska widnieją na kamiennej płycie?
Gabriela Helena Melania Julia Henckel von Donnersmarck poślubiła Gustawa Ruffera w 1892 roku w pałacu w Nakle, wesele odbyło się w domu rodzinnym panny młodej. Nowożeńców wiele różniło. Gabriela miała lat dwadzieścia sześć, była niezwykle atrakcyjną kobietą, jej mąż zaś stanął na ślubnym kobiercu jako dojrzały, doświadczony, czterdziestosiedmioletni mężczyzna. Ona pochodziła z rodziny katolickiej, on wychowany został w wyznaniu ewangelickim. Ona nosiła tytuł hrabiny, z kolei rodzina Gustawa zaledwie od ćwierć wieku mogła się pochwalić tytułem szlacheckim.
Cóż, Gabriela bez wątpienia stanowiła dla Gustawa bardzo dobrą partię. Rodzina Henckel von Donnersmarck była na Śląsku bardzo znana, niewyobrażalnie wręcz zamożna (dziś byliby w Polsce miliarderami), w dodatku swymi korzeniami sięgała końca XIV wieku. Szlachectwo i herb Hencklowie otrzymali już w 1417 roku, na soborze w Konstancji, od króla węgierskiego Zygmunta Luksemburga. Daleki przodek Gabrieli – Jan II, humanista, który prowadził ożywioną korespondencję z Marcinem Lutrem, Erazmem z Rotterdamu i Filipem Melanchtonem – pierwszy z rodziny Hencklów przybył na Śląsk i jako kanonik został pochowany we wrocławskiej katedrze. Do największego znaczenia i majątku Hencklowie doszli w XIX wieku, w czasie rewolucji przemysłowej. Wtedy to stali się jedną z najbogatszych rodzin nie tylko na Śląsku, ale w całych Niemczech. Guido Henckel von Donnersmarck (z linii tarnogórsko-świerklanieckiej) miał duże wpływy polityczne – przyjaźnił się z Ottonem Bismarckiem, gościł wielokrotnie w swoich dobrach cesarza niemieckiego Wilhelma II, od którego otrzymał godność pruskiego księcia. Ojciec Gabrieli, Łazarz IV (z linii z Nakła), nie ustępował Guido (z którego dobrami w Świerklańcu sąsiadował) majątkiem. Był aktywnym politykiem i przedsiębiorcą, wraz z braćmi posiadał na Górnym Śląsku kilka hut i kopalni rud cynku i żelaza, wapienniki, fabrykę papieru, kopalnie węgla na terenie Austro-Węgier oraz olbrzymie dobra ziemskie (16 tysięcy hektarów ziemi uprawnej na Górnym Śląsku i 19 tysięcy hektarów lasów w Karyntii). Rodzina Gabrieli mieszkała w Ramułtowicach (niedaleko Kątów Wrocławskich) i w Nakle. Dobra nakielskie leżały tuż obok Świerklańca, gdzie książę Guido Henkcel von Donnersmarck wybudował pałac nazywany nie bez przesady „małym Wersalem”. Tymczasem pałac w Nakle choć był znacznie skromniejszy, to postawiony w stylu angielskiego gotyku, przypominał bajkowe zamczysko z dominująca nad całą okolicą wysoką wieżą.
Rufferowie natomiast, czyli rodzina pana młodego, należała do bardzo młodej szlachty, bowiem tytuł szlachecki „wypracował” dopiero w 1866 roku Gustaw Heinrich von Ruffer, ojciec Gustawa, syn legnickiego fabrykanta sukna. Ojciec Gustawa – przedsiębiorca, fabrykant i bankier, wrocławski radny – był postacią nietuzinkową, człowiekiem niezwykle ambitnym, przedsiębiorczym, niebojącym się nowych wyzwań. Na Śląsku w wielu dziedzinach okazał się pionierem. Został właścicielem pierwszej we Wrocławiu fabryki budowy maszyn, w której produkowano maszyny parowe, kotły i wyposażenia cukrowni, a w latach 60. XIX wieku wybudowano czterdzieści trzy lokomotywy. Należała do niego przędzalnia czesankowa, pierwsza na Śląsku walcownia cynku w Oławie oraz huty cynku i żelaza na Górnym Śląsku. We Wrocławiu założył bank (Ruffer & Co.). Brał czynny udział w rozwoju kolejnictwa, będąc inicjatorem budowy pierwszej na Śląsku linii kolejowej z Wrocławia na Górny Śląsk, oraz angażował się w rozwój Odry jako szlaku żeglugowego. Należał do komitetu założycielskiego wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
Ale wróćmy do naszych bohaterów. Gustaw Ruffer dla swej żony Gabrieli i przyszłych potomków zakupił dobra rycerskie w Kokoszycach (dziś dzielnica Wodzisławia Śląskiego) ze „ślicznym zameczkiem”. Od razu nieduży pałac rozbudował, a nad jego wejściem kazał umieścić dwa herby, żony (z lwem i trzema różami na tarczy) oraz swój (z lwem i kaduceuszem). Już rok po ślubie małżeństwo doczekało się pierwszej córki – Marii Josephy, w rok później Gabriela urodziła drugą dziewczynkę – Marię Emmę, niestety oczekiwanego syna Gustawowi nie dała.
Być może żarliwa pobożność żony spowodowała, że Gustaw przeszedł na katolicyzm. Jako wotum za zmianę wyznania w niewielkiej odległości od pałacu wybudował „klasztorek”, czyli kaplicę połączoną z willą, w której Gabriela urządziła ochronkę dla dzieci robotników pracujących w majątku. Pod podłogą kaplicy znajdowała się krypta. W 1913 roku spoczął tam Gustaw.
Dlaczego więc imię i nazwisko Gustawa Ruffera znajduje się na kamieniu nagrobnym w Tyńcu Małym?
Po śmierci Gustawa cały jego majątek przypadł żonie. Młodsza córka wyszła za mąż za barona Franza Xaviera von Fürstenberga. Po powstaniach śląskich i podziale Górnego Śląska Kokoszyce (Gabriela zdążyła przebudować pałac, urządzając w nim kaplicę) znalazły się po polskiej stronie. Hrabinie trudno było się pogodzić z tym faktem. Pełna obaw i niepokoju o dalsze losy rodziny i majątku, zdecydowała się ukochane Kokoszyce sprzedać i przeprowadzić do Tyńca Małego, podwrocławskich dóbr, które mąż odziedziczył po wuju. Pałac w Tyńcu był dużo skromniejszy, park, choć rozległy, nie mógł się równać z kokoszyckim, w którym Gustaw oprócz roślin rodzimych nasadził wiele gatunków drzew i krzewów obcych i egzotycznych, na wiosnę kwitły tu pięknie rododendrony i tulipanowce. Hrabina postanowiła nie zostawiać męża na „obcej” teraz ziemi i wkrótce przeniosła na przykościelny cmentarz w Tyńcu ciało Gustawa, obok którego spoczęła w 1933 roku. Trzy lata później w rodzinnym grobowcu pochowano jej młodszą córkę – Marię Emmę, żonę barona Franza von Fürstenberga, matkę pięciorga dzieci, która zmarła w swym pałacu w Morzynie (Mersine).
Majątek w Tyńcu przypadł starszej córce Marii Josephie, ostatniej dziedziczce majątku w Tyńcu i osobie, która dzięki swej determinacji, żarliwej pobożności i hojności wpisała się znacząco w historię tynieckiej parafii. Ale to już historia na kolejną opowieść.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUiTAM
 
Na zdjęciach poniżej grobowiec rodzinny Rufferów w Tyńcu Małym, pałac w Nakle, ruiny pałacu w Tyńcu Małym-lata 50-te, kościół w Tyńcu Małym przy którym znajduje się grobowiec Rufferów.
 
 
 
 
 
 
 
grób.jpg    kosciół.jpg    348689589_596436795949685_5544470484412169605_n.jpg   
 
                                                                                                   
 
 kosc.jpg  Kościół w Tyńcu Małym, przy którym znajduje się grobowiec Rufferów
Czesław Odrowąż – przeor klasztoru dominikanów
we Wrocławiu, od 22 września 1963 oficjalnie uznany przez papieża Pawła VI patronem Wrocławia.
Czym zasłużył sobie na tak wybitny tytuł?
Przede wszystkim swoją interwencją podczas najazdu
Mongołów w 1242r., którzy wcześniej zdążyli spalić lewobrzeżną część miasta wraz z klasztorem św. Wojciecha.
Opis cudownego ocalenia Ostrowa Tumskiego we Wrocławiu przez
bł. Czesława zamieszcza Jan Długosz.
Otóż, według relacji Długosza, dzięki gorącym modlitwom
dominikańskiego przeora i procesjom z Najświętszym Sakramentem, nad jego głową pojawił się zstępujący z
nieba słup ognia, który tak przeraził atakujących Mongołów, że
uciekli spod murów miasta aż pod Legnicę.
Inne relacje mówią nie o słupie ognia, lecz o ognistych kulach, które
spowodowały tan sam efekt.
Ale spójrzmy na patrona Wrocławia jeszcze z innej strony...
Wrocław jest przecież miastem ludzi kształcących się w każdego typu wyższych uczelniach. Bł. Czesław, wg niektórych źródeł, studiował na uniwersytetach w Pradze, Paryżu i Bolonii, co
zaowocowało podwójnym doktoratem z teologii i prawa kanonicznego. Był kapłanem diecezjalnym, wstąpił następnie do zakonu dominikańskiego a swój habit otrzymał w Rzymie z rąk
samego założyciela zakonu – św. Dominika Guzmana.
O ile fakt studiowania w w/w trzech uczelniach jest czasem uważany za niedostatecznie potwierdzony, to w pełni udokumentowane jest założenie przez bł. Czesława pierwszego klasztoru dominikańskiego w Czeskiej Pradze. Ok. 1225 udał się do Wrocławia. Dominikanie otrzymali parafialny kościół św. Wojciecha. Zachował się do dzisiaj dokument przekazania świątyni z 1 maja 1226 r.
Według tradycji wrocławskiej Czesław miał umrzeć 15 lipca 1242 r. Datę tę przyjmuje tradycja dominikańska. Zaraz po śmierci odbierał cześć jako święty. Nad jego grobem w kościele dominikanów we Wrocławiu wystawiono niebawem ołtarz. Cześć od dawna mu oddawaną zatwierdził papież Klemens XI 18 października 1713 roku. Ciało bł. Czesława spoczywa w dominikańskim kościele św. Wojciecha w osobnej kaplicy. Kiedy w czasie zdobywania Wrocławia w roku 1945 cały kościół legł w gruzach, zachowała się jedynie kaplica z relikwiami bł. Czesława. Jest on patronem Wrocławia.
bł. czesław dziś.jpeg  Oblicze Błogosławionego odtworzone współcześnie na pdst. Jego relikwii
 
 

Kontakt

tel.: 511 087 085
e-mail: info@infocentrum.wroclaw.pl
www.infocentrum.wroclaw.pl
  InfoCentrum
na Ostrowie Tumskim
pl. Katedralny 1
50-329 Wrocław

Godziny otwarcia

 

miesiące  pon.-piątek sobota niedziela 
marzec  9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00 
kwiecień 9:00-17:00 9:00-15:00 14:00-16:00
maj-wrzesień  9:00-17:00 9:00-16:00 14:00-17:30
paźdz.-grudz. 9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00

 

Projekt jest współfinansowany ze środków gminy Wrocław

logowrocław

 https://www.wroclaw.pl/

Odwiedziny

1935933
Dzisiaj
Wczoraj
Ten miesiąc
Ubiegły miesiąc
Od początku
410
2898
35508
51613
1935933

2024-07-27 06:46


logo