Spotkajmy się pod pręgierzem? Oby nie!
Dzisiaj, na szczęście, można kogoś postawić tylko pod pręgierzem opinii publicznej, co i tak najczęściej do przyjemności nie należy. A kto i dlaczego stawał przy pręgierzu przed wiekami? Gdzie zobaczyć możemy oryginalne słupy hańby w najbliższych okolicach Wrocławia?
Na Dolnym Śląsku do dzisiaj zachowało się niewiele pręgierzy, w dodatku część z nich to repliki dawnych „słupów hańby”. Tymczasem na terenie powiatu wrocławskiego znajdują się aż trzy oryginalne narzędzia dawnego wymiaru sprawiedliwości, przy których wykonywano m.in. karę chłosty – po niej na ciele skazańca pozostawały krwawe ślady na ciele, czyli pręgi. Aby kara była bardziej dotkliwa, wymierzano ją zazwyczaj w obecności publiczności, na przykład w dni targowe, dlatego też pręgierze stawiano najczęściej na głównych placach miasteczek i wsi. Słupy z żelaznymi obręczami (kunami) znajdowały się na przykład na rynku w Sobótce i Kątach Wrocławskich (co widoczne jest na XVIII-wiecznych grafikach Wernera), na placu w Żórawinie i w Tyńcu nad Ślęzą, przy wiejskiej głównej drodze w Rogowie Sobóckim.
Skazańców, obnażonych do pasa, przywiązywano za ręce do kun i biczowano przy pomocy rózgi lub kija. Po wymierzeniu kary zostawiano ich na pośmiewisko zebranej gawiedzi. Chłosta bywała niejednokrotnie tylko dodatkową karą, bo złodziej mógł pod pręgierzem stracić ucho, krzywoprzysięzca palce prawej ręki, a za rozbój często po chłoście wyganiano skazanego ze wsi, bez możliwości powrotu.
Czasami kuny umieszczano przy wejściu do kościoła czy dworu lub przy bramie na przykościelny teren. Takie obręcze zachowały się chociażby w Żórawinie (przy południowym portalu, z którego korzystali wszyscy mieszkańcy wsi) i w Przecławicach (przy bramie w murze kościelnym). Obręcz zamykaną na kłódkę zakładano na szyję lub ręce winnego wykroczenia. Każdy, kto udawał się na mszę do świątyni, musiał przejść obok skazańca, a czasami oglądał go nawet przez cztery kolejne niedziele, jak stoi upokorzony zamknięty w kunie, dodatkowo dla pomnożenia cierpienia dźwigając zawieszoną na szyi ciężką siekierę.
Zachowane pręgierze mają różne formy. Najbardziej okazały jest ten, który znajduje się w środku Rogowa Sobóckiego. Pochodzi z 1555 roku, wykonany został z czerwonego piaskowca, ma około pięciu metrów wysokości i ozdobne zwieńczenie na szczycie. Słup stoi na ośmiokątnej podstawie. Dawniej był zdecydowanie bardziej widoczny, ponieważ umieszczono go na podwyższeniu mającym około metra wysokości (dziś podstawa ta częściowo zakopana jest w ziemi). Obok niego wtórnie postawiono jeden ze średniowiecznych kamiennych krzyży pojednania (inne zobaczyć można w kościelnym murze). Podobny słup, ale dużo niższy (ponad dwa metry wysokości), ufundowali w 1517 roku w swoim majątku w Żórawinie właściciele wsi, rodzina Prockendorffów. Stał prawdopodobnie początkowo na placu przy kościele, w pobliżu pańskiego dworu. W Tyńcu nad Ślęzą, wiosce, która do 1810 roku należała do joannitów, zakonnicy wystawili pręgierz zbudowany z cegły, ustawiono go oczywiście na głównym placu wioski.
Karę pręgierza przestano stosować na Dolnym Śląsku w XVIII wieku i zdarzało się, że słupy hańby zaczęły pełnić z czasem nowe funkcje. Pręgierz z Tyńca nas Ślęzą stał się w XX wieku słupem ogłoszeniowym, a kolumna z Żórawiny przeniesiona na plac przed kościół parafialny pw. św. Józefa Oblubieńca posłużyła współcześnie jako postument dla rzeźby Chrystusa. O jej dawnej funkcji przypominają dziś tylko wiszące bezużytecznie żelazne obręcze. Najbardziej zaskakującą rolę odgrywa najbardziej znany pręgierz na Dolnym Śląsku, czyli kamienny słup stojący na wrocławskim Rynku. Jest to replika zniszczonego podczas wojny średniowiecznego pręgierza, który z symbolu hańby stał się miejscem spotkań. Kto z wrocławian nie mówił lub nie słyszał słów: „Spotkajmy się pod pręgierzem”?
Jeszcze słowo o katach. O sobótczańskim słudze wymiaru sprawiedliwości wiemy, że mieszkał poza centrum miasta, przy dawnej Bramie Świdnickiej, i aby się utrzymać, musiał parać się dodatkowymi zajęciami, między innymi uprawiał kawałek ziemi, nazywany „polem katowskim”. Sobótka nie posiadała wyższych praw sądowniczych, więc kary śmierci wykonywane były w Świdnicy lub we Wrocławiu. Ostatni kat z podślężańskiego miasteczka otrzymał w 1776 roku honorowe obywatelstwo za zasługi w utrzymaniu ładu i porządku w mieście. Mniej chwalebną pamięć pozostawił po sobie kat z Kątów Wrocławskich, o którego naiwności i głupocie opowiadano przez wieki. Podobno wypuścił więźnia skazanego na karę śmierci, aby ten wrócił do miasta (kącka szubienica znajdowała się za murami miejskimi) i przyniósł sznur, na którym miał być powieszony. Stryczek z szubienicy został bowiem ukradziony. Jak się łatwo domyślić, złoczyńca nie był w ciemię bity i w drodze po sznur wybrał wolność.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUiTAM
żona księcia Henryka Brodatego pochodziła z bawarskiej miejscowości Andechs, gdzie wychowywała się początkowo w zamku, w którym przyszła na świat, a potem u sióstr benedyktynek w Kitzingen. Pobyt w klasztorze ukształtował w niej typową dla Wieków Średnich duchowość, której istotą było odniesienie wszystkich spraw do Boga i przedłożenie miłości Bożej ponad wartości przemijające. Stąd tak widoczne w jej życiu ofiarność i poświęcenie dla innych -ubogich, chorych i bezdomnych.
W roku 1190 Jadwiga została wysłana do Wrocławia na dwór księcia Bolesława Wysokiego, gdyż została upatrzona na żonę dla jego syna, Henryka. Miała wtedy prawdopodobnie zaledwie 12 lat. Henryk Brodaty 8 listopada 1202 r. został panem całego księstwa. Rychło też udało mu się do dzielnicy śląskiej dołączyć dzielnicę senioratu, czyli krakowską, a także znaczną część Wielkopolski. Dlatego figuruje on w spisie władców Polski. Henryk i Jadwiga stanowili wzorowe małżeństwo. Doczekali się 7 dzieci. Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem. Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci.
Jako księżna świeciła Jadwiga przykładem swoim poddanym, uczestnicząc gorliwie we wszystkich nabożeństwach Kościoła, nie opuszczając żadnego święta i żadnej okazji do publicznego oddania czci Jedynemu Bogu.
Henryk Brodaty nie rozumiał w pełni motywów, dla których podejmowała ona rozmaite ciężkie pokuty i umartwienia. Była osobą niezwykle skromną i dla okazania swemu ludowi, iż pragnie dzielić wszystkie jego niedole i trudy chodziła boso. Nie mógł tego zaakceptować książę małżonek i nakłonił spowiednika Jadwigi, aby nakazał jej chodzenie w butach. Kapłan ofiarował księżnej parę butów i nakazał nosić. Z posłuszeństwa nosiła je więc… ale zawieszone na sznurku.
Do końca życia nosiła włosiennicę, zawsze jednak przykrywała ją szatą wierzchnią, aby umartwienie podejmowane dla Boga i dla zjednania przyszłych zasług pozostało w ukryciu. Jednocześnie, jak przystało na żonę władcy dysponującą środkami finansowymi, prowadziła działalność fundacyjną i dobroczynną. Jej inicjatywie zawdzięczamy powstanie cysterskiego klasztoru w Trzebnicy. Budowała szpitale i była także pomysłodawczynią wędrownego szpitala dla ubogich. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp.
Po śmierci męża osiadła w konwencie trzebnickim, nie przyjęła wszakże zakonnego habitu, ponieważ nie chciała – ze względu na ślub ubóstwa – utracić możliwości wspierania ubogich jałmużną i kierowania dalszym rozwojem życia religijnego na terenach piastowskich. Zmarła w opinii świętości 15 października 1243 roku, a w roku 1267 została kanonizowana przez papieża Klemensa IV. Część relikwii świętej Jadwigi Śląskiej powróciła w rodzinne strony i spoczęła w opactwie w Andechs.
 ślub.jpg     grób.jpg

6 maja 1984 r. w rocznicę kapitulacji Festung Breslau uroczyście odsłonięto pomnik Juliusza Słowackiego w Parku Juliusza Słowackiego we Wrocławiu.

Pierwowzorem pomnika była rzeźba Wacława Szymanowskiego z 1909 r., twórcy m.in. pomnika Fryderyka Chopina w warszawskich Łazienkach. Autorem pomnika we Wrocławiu zbudowanego dzięki staraniom Towarzystwa Miłośników Wrocławia oraz zawiązanego w 1981 roku Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Juliusza Słowackiego jest Andrzej Łętowski.

Pomnik został odlany w modelarni Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych.

Interesujący jest również sposób transportu gotowego posągu. Przewiezienie pomnika z wytwórni do miejsca wbudowania, w 1984 roku, miało następujący przebieg:

  • najpierw ciężarówką nastąpiło przewiezienie gotowego posągu z zakładu do Portu Gliwice
  • barką pomnik został przewieziony Odrzańską Drogą Wodną do Portu Miejskiego we Wrocławiu
  • we Wrocławiu dokonano objazdu pomnika po mieście: między innymi pomnik znalazł się na Rynku obok Pomnika Aleksandra Fredry, na placu Solnym, na placu Feliksa Dzierżyńskiego nastąpiło przywitanie pomnika przez uczniów z IX Liceum Ogólnokształcącego imienia Juliusza Słowackiego i inne,
  • pomnik następnie został dowieziony ciężarówką na miejsce wbudowania i ustawiony na gotowym postumencie.

Cokół wykonany został z dolnośląskiego sjenitu, a posąg o wysokości około 2,5 m i wadze 1400 kg – z brązu.

8.F465.jpg   554.jpg  

20230721_194629.jpg  20230721_194828 (1).jpg

Gdyby kamienie umiały mówić – GROBOWIEC W TYŃCU MAŁYM
Jeden z niewielu zachowanych przedwojennych grobów na cmentarzu w Tyńcu Małym to grobowiec rodzinny Rufferów, do których tyniecki majątek należał do końca II wojny światowej. W krypcie przy południowej ścianie kościoła pochowani zostali Gabriela i Gustaw von Ruffer oraz ich młodsza córka Maria Emma von Fürstenberg.
Co wiemy o ludziach, których nazwiska widnieją na kamiennej płycie?
Gabriela Helena Melania Julia Henckel von Donnersmarck poślubiła Gustawa Ruffera w 1892 roku w pałacu w Nakle, wesele odbyło się w domu rodzinnym panny młodej. Nowożeńców wiele różniło. Gabriela miała lat dwadzieścia sześć, była niezwykle atrakcyjną kobietą, jej mąż zaś stanął na ślubnym kobiercu jako dojrzały, doświadczony, czterdziestosiedmioletni mężczyzna. Ona pochodziła z rodziny katolickiej, on wychowany został w wyznaniu ewangelickim. Ona nosiła tytuł hrabiny, z kolei rodzina Gustawa zaledwie od ćwierć wieku mogła się pochwalić tytułem szlacheckim.
Cóż, Gabriela bez wątpienia stanowiła dla Gustawa bardzo dobrą partię. Rodzina Henckel von Donnersmarck była na Śląsku bardzo znana, niewyobrażalnie wręcz zamożna (dziś byliby w Polsce miliarderami), w dodatku swymi korzeniami sięgała końca XIV wieku. Szlachectwo i herb Hencklowie otrzymali już w 1417 roku, na soborze w Konstancji, od króla węgierskiego Zygmunta Luksemburga. Daleki przodek Gabrieli – Jan II, humanista, który prowadził ożywioną korespondencję z Marcinem Lutrem, Erazmem z Rotterdamu i Filipem Melanchtonem – pierwszy z rodziny Hencklów przybył na Śląsk i jako kanonik został pochowany we wrocławskiej katedrze. Do największego znaczenia i majątku Hencklowie doszli w XIX wieku, w czasie rewolucji przemysłowej. Wtedy to stali się jedną z najbogatszych rodzin nie tylko na Śląsku, ale w całych Niemczech. Guido Henckel von Donnersmarck (z linii tarnogórsko-świerklanieckiej) miał duże wpływy polityczne – przyjaźnił się z Ottonem Bismarckiem, gościł wielokrotnie w swoich dobrach cesarza niemieckiego Wilhelma II, od którego otrzymał godność pruskiego księcia. Ojciec Gabrieli, Łazarz IV (z linii z Nakła), nie ustępował Guido (z którego dobrami w Świerklańcu sąsiadował) majątkiem. Był aktywnym politykiem i przedsiębiorcą, wraz z braćmi posiadał na Górnym Śląsku kilka hut i kopalni rud cynku i żelaza, wapienniki, fabrykę papieru, kopalnie węgla na terenie Austro-Węgier oraz olbrzymie dobra ziemskie (16 tysięcy hektarów ziemi uprawnej na Górnym Śląsku i 19 tysięcy hektarów lasów w Karyntii). Rodzina Gabrieli mieszkała w Ramułtowicach (niedaleko Kątów Wrocławskich) i w Nakle. Dobra nakielskie leżały tuż obok Świerklańca, gdzie książę Guido Henkcel von Donnersmarck wybudował pałac nazywany nie bez przesady „małym Wersalem”. Tymczasem pałac w Nakle choć był znacznie skromniejszy, to postawiony w stylu angielskiego gotyku, przypominał bajkowe zamczysko z dominująca nad całą okolicą wysoką wieżą.
Rufferowie natomiast, czyli rodzina pana młodego, należała do bardzo młodej szlachty, bowiem tytuł szlachecki „wypracował” dopiero w 1866 roku Gustaw Heinrich von Ruffer, ojciec Gustawa, syn legnickiego fabrykanta sukna. Ojciec Gustawa – przedsiębiorca, fabrykant i bankier, wrocławski radny – był postacią nietuzinkową, człowiekiem niezwykle ambitnym, przedsiębiorczym, niebojącym się nowych wyzwań. Na Śląsku w wielu dziedzinach okazał się pionierem. Został właścicielem pierwszej we Wrocławiu fabryki budowy maszyn, w której produkowano maszyny parowe, kotły i wyposażenia cukrowni, a w latach 60. XIX wieku wybudowano czterdzieści trzy lokomotywy. Należała do niego przędzalnia czesankowa, pierwsza na Śląsku walcownia cynku w Oławie oraz huty cynku i żelaza na Górnym Śląsku. We Wrocławiu założył bank (Ruffer & Co.). Brał czynny udział w rozwoju kolejnictwa, będąc inicjatorem budowy pierwszej na Śląsku linii kolejowej z Wrocławia na Górny Śląsk, oraz angażował się w rozwój Odry jako szlaku żeglugowego. Należał do komitetu założycielskiego wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
Ale wróćmy do naszych bohaterów. Gustaw Ruffer dla swej żony Gabrieli i przyszłych potomków zakupił dobra rycerskie w Kokoszycach (dziś dzielnica Wodzisławia Śląskiego) ze „ślicznym zameczkiem”. Od razu nieduży pałac rozbudował, a nad jego wejściem kazał umieścić dwa herby, żony (z lwem i trzema różami na tarczy) oraz swój (z lwem i kaduceuszem). Już rok po ślubie małżeństwo doczekało się pierwszej córki – Marii Josephy, w rok później Gabriela urodziła drugą dziewczynkę – Marię Emmę, niestety oczekiwanego syna Gustawowi nie dała.
Być może żarliwa pobożność żony spowodowała, że Gustaw przeszedł na katolicyzm. Jako wotum za zmianę wyznania w niewielkiej odległości od pałacu wybudował „klasztorek”, czyli kaplicę połączoną z willą, w której Gabriela urządziła ochronkę dla dzieci robotników pracujących w majątku. Pod podłogą kaplicy znajdowała się krypta. W 1913 roku spoczął tam Gustaw.
Dlaczego więc imię i nazwisko Gustawa Ruffera znajduje się na kamieniu nagrobnym w Tyńcu Małym?
Po śmierci Gustawa cały jego majątek przypadł żonie. Młodsza córka wyszła za mąż za barona Franza Xaviera von Fürstenberga. Po powstaniach śląskich i podziale Górnego Śląska Kokoszyce (Gabriela zdążyła przebudować pałac, urządzając w nim kaplicę) znalazły się po polskiej stronie. Hrabinie trudno było się pogodzić z tym faktem. Pełna obaw i niepokoju o dalsze losy rodziny i majątku, zdecydowała się ukochane Kokoszyce sprzedać i przeprowadzić do Tyńca Małego, podwrocławskich dóbr, które mąż odziedziczył po wuju. Pałac w Tyńcu był dużo skromniejszy, park, choć rozległy, nie mógł się równać z kokoszyckim, w którym Gustaw oprócz roślin rodzimych nasadził wiele gatunków drzew i krzewów obcych i egzotycznych, na wiosnę kwitły tu pięknie rododendrony i tulipanowce. Hrabina postanowiła nie zostawiać męża na „obcej” teraz ziemi i wkrótce przeniosła na przykościelny cmentarz w Tyńcu ciało Gustawa, obok którego spoczęła w 1933 roku. Trzy lata później w rodzinnym grobowcu pochowano jej młodszą córkę – Marię Emmę, żonę barona Franza von Fürstenberga, matkę pięciorga dzieci, która zmarła w swym pałacu w Morzynie (Mersine).
Majątek w Tyńcu przypadł starszej córce Marii Josephie, ostatniej dziedziczce majątku w Tyńcu i osobie, która dzięki swej determinacji, żarliwej pobożności i hojności wpisała się znacząco w historię tynieckiej parafii. Ale to już historia na kolejną opowieść.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUiTAM
 
Na zdjęciach poniżej grobowiec rodzinny Rufferów w Tyńcu Małym, pałac w Nakle, ruiny pałacu w Tyńcu Małym-lata 50-te, kościół w Tyńcu Małym przy którym znajduje się grobowiec Rufferów.
 
 
 
 
 
 
 
grób.jpg    kosciół.jpg    348689589_596436795949685_5544470484412169605_n.jpg   
 
                                                                                                   
 
 kosc.jpg  Kościół w Tyńcu Małym, przy którym znajduje się grobowiec Rufferów
Czesław Odrowąż – przeor klasztoru dominikanów
we Wrocławiu, od 22 września 1963 oficjalnie uznany przez papieża Pawła VI patronem Wrocławia.
Czym zasłużył sobie na tak wybitny tytuł?
Przede wszystkim swoją interwencją podczas najazdu
Mongołów w 1242r., którzy wcześniej zdążyli spalić lewobrzeżną część miasta wraz z klasztorem św. Wojciecha.
Opis cudownego ocalenia Ostrowa Tumskiego we Wrocławiu przez
bł. Czesława zamieszcza Jan Długosz.
Otóż, według relacji Długosza, dzięki gorącym modlitwom
dominikańskiego przeora i procesjom z Najświętszym Sakramentem, nad jego głową pojawił się zstępujący z
nieba słup ognia, który tak przeraził atakujących Mongołów, że
uciekli spod murów miasta aż pod Legnicę.
Inne relacje mówią nie o słupie ognia, lecz o ognistych kulach, które
spowodowały tan sam efekt.
Ale spójrzmy na patrona Wrocławia jeszcze z innej strony...
Wrocław jest przecież miastem ludzi kształcących się w każdego typu wyższych uczelniach. Bł. Czesław, wg niektórych źródeł, studiował na uniwersytetach w Pradze, Paryżu i Bolonii, co
zaowocowało podwójnym doktoratem z teologii i prawa kanonicznego. Był kapłanem diecezjalnym, wstąpił następnie do zakonu dominikańskiego a swój habit otrzymał w Rzymie z rąk
samego założyciela zakonu – św. Dominika Guzmana.
O ile fakt studiowania w w/w trzech uczelniach jest czasem uważany za niedostatecznie potwierdzony, to w pełni udokumentowane jest założenie przez bł. Czesława pierwszego klasztoru dominikańskiego w Czeskiej Pradze. Ok. 1225 udał się do Wrocławia. Dominikanie otrzymali parafialny kościół św. Wojciecha. Zachował się do dzisiaj dokument przekazania świątyni z 1 maja 1226 r.
Według tradycji wrocławskiej Czesław miał umrzeć 15 lipca 1242 r. Datę tę przyjmuje tradycja dominikańska. Zaraz po śmierci odbierał cześć jako święty. Nad jego grobem w kościele dominikanów we Wrocławiu wystawiono niebawem ołtarz. Cześć od dawna mu oddawaną zatwierdził papież Klemens XI 18 października 1713 roku. Ciało bł. Czesława spoczywa w dominikańskim kościele św. Wojciecha w osobnej kaplicy. Kiedy w czasie zdobywania Wrocławia w roku 1945 cały kościół legł w gruzach, zachowała się jedynie kaplica z relikwiami bł. Czesława. Jest on patronem Wrocławia.
bł. czesław dziś.jpeg  Oblicze Błogosławionego odtworzone współcześnie na pdst. Jego relikwii
 
 
W zachodniej części Ostrowa Tumskiego, niedaleko Placu gen. Bema znajduje się niewielki kościół św. Marcina, będący dawną kaplicą zamkową tutejszych Książąt Piastowskich. Ufundowany przez Henryka IV Probusa około 1280 roku miał pełnić funkcję karneru, czyli kaplicy grzebalnej. Idąc w stronę wspomnianego placu Bema zauważymy pomnik papieża Jana XXIII, który w latach 60-tych ufundowany został  nie z funduszy kościelnych czy składek społecznych, jak to wówczas się odbywało, ale przez władze komunistyczne!  Pomnik został odsłonięty 5 czerwca 1968 r., a  decyzja władz PRL-u o jego powstaniu miała charakter wyłącznie polityczny. Sam Jan XXIII przeszedł do historii przede wszystkim jako inicjator Soboru Watykańskiego II.
 
Oba obiekty znajdują się na terenie dawnego Zamku Piastowskiego, którego relikty oglądać można w podziemiach klasztoru Sióstr Notre Dame.
Decyzja o postawieniu pomnika, wydana przez Komitet Wojewódzki PZPR, wynikała z nadinterpretacji słów papieża, zawartych w wypowiedzi skierowanej do polskich biskupów na audiencji podczas Soboru Watykańskiego II. Zdanie wypowiedziane przez niego 8 grudnia 1962 do polskich hierarchów o "Ziemiach Zachodnich po wiekach odzyskanych" wzbudziło protest niektórych kół niemieckich. Pomnik miał stanowić wyraz hołdu społeczeństwa polskiego dla pierwszego zwierzchnika Kościoła katolickiego, który miał uznać w ten sposób prawa Polski do Wrocławia i całych ziem zachodnich odzyskanych po stuleciach.
Ordynariusz wrocławski, abp Bolesław Kominek, ostrzegał duchownych i wiernych przed angażowaniem się w inicjatywę szkodliwą dla Kościoła. Wskazywał, że stawianie pomników papieżowi przy jednoczesnym permanentnym odmawianiu pozwoleń na budowę nowych kościołów jest zaprzeczeniem idei bliskiej Janowi XXIII, że obelisk będzie jedynie „zawstydzającym monumentem nieprawdy i publicznej mistyfikacji”. Zaproponował też, aby na dowód uczciwości zamiarów, inicjatorzy pomnika przeznaczyli zebrane środki na budowę „świątyni – pomnika dla uczczenia wielkiego papieża” we Wrocławiu. W odpowiedzi władze zaostrzyły represje wobec kurii.
Autorką pomnika jest Ludwika Nitschowa, twórczyni m.in. warszawskiej Syreny. Wykonanie powierzono trzem młodym artystom związanym z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie: Stanisławowi Kulonowi, Stanisławowi Michalikowi i Eugeniuszowi Kozakowi. Postać papieża stoi na niskim cokole płytowym wyłożonym granitem. Przednia ściana tej podstawy zawiera inskrypcję będącą tytułem encykliki PACEM IN TERRIS. Figurę papieża w szatach liturgicznych, z wyciągniętą do błogosławieństwa ręką, wykuto w białych granitowych ciosach
Podobno kilka dni po odsłonięciu pomnika zauważono, iż papież stoi tyłem do kościołów na Ostrowie Tumskim. Za to jest zwrócony w kierunku gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR, w którym dziś mieści się Instytut Fizyki UWr. Niektórzy twierdzili, że nie tylko patrzy ale i pozdrawia partyjnych działaczy, dziękując im za postawianie pomnika.
 
pobrane.jpg           Pope_John_XXIII,_1958–1963.jpg

Rzeźba została wykonana w latach 1966-1968 przez Władysława Hasiora, a poświęcona jest  pamięci zakładników zamordowanych podczas okupacji hitlerowskiej w rodzinnym mieście autora - Nowym Sączu. Jest to kompozycj projektowa, a autor otrzymał za nią nagrodę ministra kultury.

Do realizacji pomnika jednak nie doszło, w wyniku sprzeciwu miejscowych władz. Początkowo sposób przedstawienia postaci interpretowano bowiem jako nawiązanie do ukrzyżowania Chrystusa i dlatego projekt został odrzucony. Później, w roku 1975, gdy Nowy Sącz został siedzibą województwa, planowane było na nowo ustawienie pomnika. Tym razem płonący ogień stanowiący nieodłączny element dzieła kojarzono z działalnością słynnego partyzanta podhalańskiego Józefa Kurasia ps. "Ogień". Ostatecznie do budowy pomnika nigdy nie doszło.

W roku 1971 rzeźba została zakupiona przez Muzeum Architektury we Wrocławiu i ustawiona w miejscu w którym stoi do dziś. W latach 70-tych, w uroczystość Wszystkich Świętych pracownicy muzeum zapalali płomienie na pomniku, za pomocą specjalnie przygotowanego do tego paliwa. Później jednak tradycja zanikła. Rzeźba przedstawia cztery postacie, przypominające ludzkie. W każdej z nich umieszczone jest specjalne koryto, w którym miał płonąć ogień. Rzeźby zostały wykonane z żelbetonu, a ustawione zą na postumencie wykonanym z cegieł,  oryginale  miały być dwa razy większe.

Rzeźba pełni funkcję czysto dekoracyjną, wiedza mieszkańców Wrocławia na temat historii tego obiektu jest praktycznie zerowa. Jedną z nielicznych prób przywrócenia pamięci o pierwotnym pomyśle autora było zapalenie płomieni w 2014 roku, podczas Nocy Muzeów. W roku 2022 pomnik poddany został renowacji.

 

20230511_185657.jpg  podpis hasio.jpg  joijuiuh.jpg

 
Choć tytuł Maryi Królowej Polski sięga drugiej połowy XVI w. – już wtedy poeta Grzegorz z Sambora nazywał Maryję "Królową Polski i Polaków" – dopiero król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej obrał Maryję za Królową swoich państw, nazywając Maryję "szczególną Patronką Królestwa Polskiego".
Ale cała historia ma wcześniejszy rodowód.
Włoski jezuita, Giulio Mancinelli żył na przełomie XVI i XVII wieku. Odznaczał się niezwykłą świętością, wielką czcią do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej, troską o dusze w czyśćcu cierpiące. Miał on prosić Matkę Najświętszą, żeby mu objawiła, jaki jeszcze tytuł nie jest używany w Litanii Loretańskiej, pod którym Ona sama chciałaby być czczona. 14 sierpnia 1608 roku, według jego relacji, ukazała mu się Matka Boża, a u jej stóp klęczał św. Stanisław Kostka. Maryja powiedziała do niego: „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie”. Giulio Mancinelli (mając już 70 lat!) przybył piechotą do Polski aby poznać kraj, którego królową pragnęła być Maryja i przekazać tę informację królowi.  Bardzo poruszyła ona nie tylko ówczesne władze ale i mieszkańców Krakowa, którzy w 1629r. ufundowali  na hełmie Kościoła Mariackiego koronę. 
 
Mająca miejsce prawie 100 lat później, 8 września 1717 r., koronacja obrazu jasnogórskiego papieskimi koronami  ugruntowała przekonanie o królewskości Maryi. Była to pierwsza koronacja wizerunku Matki Bożej, która odbyła się poza Rzymem.
Episkopat Polski zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o wprowadzenie święta dla Polski pod wezwaniem Królowej Polski dopiero w 1918 r., a więc po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Biskupi zaproponowali papieżowi 3 maja, aby podkreślić łączność tego święta z Sejmem Czteroletnim, a zwłaszcza z uchwaloną 3 maja 1791 roku pierwszą konstytucją polską.
 
Po II wojnie światowej, w 1945 r., Episkopat Polski pod przewodnictwem kard. Augusta Hlonda odnowił na Jasnej Górze akt poświęcenia się i oddania Matce Bożej. W uroczystościach na jasnogórskich wałach wziął udział blisko milion Polaków.
Ponowne oddanie się pod opiekę Najświętszej Maryi Pannie odbyło się w czasie Wielkiej Nowenny, będącej przygotowaniem do tysięcznej rocznicy chrztu Polski. Na apel ówczesnego prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego aktu odnowienia ślubów króla Jana Kazimierza dokonał 26 sierpnia 1956 r. Episkopat Polski. Kard. Wyszyński nie był obecny na uroczystościach, ponieważ przebywał wtedy w więzieniu. Uwięzionego prymasa Polski symbolizował pusty tron i wiązanka biało-czerwonych kwiatów. 5 maja 1957 r. wszystkie diecezje i parafie oddały się pod opiekę Maryi.
Kardynał Stefan Wyszyński 3 maja 1966 r., w obecności Episkopatu Polski i tysięcznych rzesz, oddał w macierzyńską niewolę Maryi, za wolność Kościoła, rozpoczynające się nowe tysiąclecie Polski.
 
W II Rzeczypospolitej, w odrodzonym Wojsku Polskim, ryngraf z obrazem Matki Boskiej wręczany był nowo mianowanym oficerom podczas promocji lub jako akt podziękowań za wyróżniająca się służbę. Symbolikę ryngrafu przejęło harcerstwo, miał chronić od wszelkiego zła i świadczyć o patriotyzmie i przywiązaniu do religii katolickiej. Ryngraf z wizerunkiem obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej nosili w czasie wojny żołnierze AK, NSZ i WiN. Świadectwa ich życia często nie przetrwały, ale w grobach odnajdujemy orzełki, święte medaliki, różańce i ryngrafy wskazujące na świat wartości, z którego wyrastali.
 
MB.jpg
O SKLEPIENIU PIASTOWSKIM słów kilka
Głównym założeniem gotyku było przekonanie, iż styl architektoniczny musi w jak najpełniejszy sposób oddawać potęgę Boga. W budownictwie sakralnym koncentrowano się na strzelistości i ogromnej wysokości budowli. Dzięki innowacjom takim jak łuki przyporowe oraz sklepienia krzyżowo-żebrowe udało się zmienić rozkład ciężkości budynku. Pozwoliło to na "odchudzenie" i wstawianie wielkich okien umożliwiających doskonałe naświetlenie świątyni.
Budowniczowie strzelistych katedr i kościołów stali przed problemem przykrycia budynku o dużej powierzchni na znacznej wysokości. Stosowane w budowlach romańskich sklepienie kolebkowe opierało się na masywnej ścianie, którą budowniczowie gotyku starali się wyeliminować, by nadać budowli lekkość i strzelistość.
I tak podstawowym dla stylu gotyckiego stało się sklepienie krzyżowo-żebrowe. Powstało ono z przecięcia dwóch sklepień kolebkowych charakterystycznych dla wcześniejszej sztuki romańskiej. Trójkątne pola sklepień krzyżowo-żebrowych dzielono się na mniejsze trójkąty i tak pojawiło się sklepienie gwiaździste, zaś ukośnie przecinające się żebra układają się w sklepienie sieciowe. Ułożenie wysklepek pod różnymi kątami tworzy sklepienie kryształowe.
Na zdjęciach poniżej widoczne jest mniej znane sklepienie piastowskie -odmiana sklepienia krzyżowo-żebrowego, w której zastosowano dodatkowy punkt podparcia na jednym z boków – wyprowadzane z niego żebra dzielą sklepienie na trzy duże pola, z których każde dodatkowo podzielone jest jeszcze na trzy części, co w efekcie tworzy układ dziewięciu trójkątów. Nazywane też trójpodporowym lub piastowskim, gdyż właśnie na Śląsku, za panowania Piastów zdobyło sobie sporą popularność. Sklepienie takie podziwiać możemy w nawach bocznych Kościoła NMP na Piasku, którym przydają one dodatkowej strzelistości jako że świątynia jest bazyliką (wszystkie trzy nawy tej samej wysokości-na zdjęciach), w nawach bocznych kościoła św. Krzyża i w części naw bocznych Katedry.
 
 
20230424_173517.jpg      strop piast.jpg     
 
strop.jpg

1 maja-patronem dnia jest św. Józef. Z okazji Jego święta kilka ciekawych informacji o kościele- popularnym "Okraglaku"

Kościół Opieki św. Józefa na Ołbinie

We Wrocławiu, przy ul. Ołbińskiej 1, znajduje się  kościół Opieki św. Józefa (taki tytuł nosi od roku 1946). Stoi on na miejscu dawnej kaplicy – pod wezwaniem św. Urszuli i 11 Tysięcy Dziewic – erygowanej w 1400 roku przez bpa Wacława. Obok już  w 1362 znajdował się także szpital dla trędowatych  kobiet pod wezwaniem św. Hieronima. Podobny obiekt dla mężczyzn  znajdował się  przy drodze do Oławy, w pobliżu dzisiejszego kościólka św. Łazarza na Przedmieściu Oławskim. Około 1523 świątynię   objęli protestanci, ale już w 1529 w związku z groźbą najazdu tureckiego, chcąc oczyścić przedpole dla obrony miasta, rozebrano kościół i  słynne opactwem na Ołbinie. W 1546 postawiono w tym miejscu nową świątynię,  a w 1612 dokonano dalszej jej rozbudowy. Przykościelny szpital w tym czasie, wobec znacznego zmniejszenia się zagrożenia trądem w Europie,  pełnił juz tylko funkcję przytułku dla kobiet. W roku 1806, tak jak  trzysta lat wcześniej w obliczu zagrożenia tureckiego  władze pruskie oczekując nadciągających wojsk napoleońskich  nakazały spalić kościół.

W 1821 roku ewangelicy wznieśli obecny kościół, zbudowany według planów architekta Karola Ferdynanda Langhansa, twórcy gmachów opery, Starej Giełdy na pl. Solnym, czy Synagogi Pod Białym Bociwnem. Kościół centralny, dwunastoboczny, pseudoromański, nakryty jest  dachem namiotowym, z szeroką rozsiadłą latarnią. Budynek swą strukturą przypomina raczej halę targową niż dom Boży. Wnętrze posiada wokół arkadowe krużganki  na wzór teatralnych. Do centralnego korpusu dobudowano obszerną, prostokątną kruchtę. Fasada podzielona trzema półokrągło zwieńczonymi niszami, w których znajdują się gotyckie płaskorzeźby Ukrzyżowania i rycerskie kartusze herbowe czeskiego  lwa i orła, dzieło rzeźbiarza Bricciusa Gauszke, przeniesione tutaj z bramy Mikołajskiej po jej rozebraniu. Poniżej rzeźb trzy portale wejściowe.

W czasie działań wojennych w 1945 roku kościół został zniszczony w 40 %. W 1946 roku ks. Płk Józef Węgrzyn, kapelan 11 pułku KBW we Wrocławiu, zajął opuszczony kościół protestancki dla duszpasterstwa wojskowego. Ponieważ nie otrzymał aprobaty Generalnego Dziekanatu Wojska Polskiego, dlatego przekazał świątynię do użytku Karmelitom Bosym. Karmelici objęli budynki w posiadanie dnia 15 kwietnia 1946 roku. Zakonnicy własnym nakładem przeprowadzili restaurację domu mieszkalnego i świątyni oraz jej wewnętrzną adaptację do kultu religijnego. Naprawiono dachy, sklepienia, położono posadzkę, wstawiono nowe okna i drzwi. Zbudowano 4 marmurowe ołtarze: św. Józefa, Matki Bożej Ostrobramskiej, Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi.   Na prośbę dużej grupy Wilnian urządzono w kościele kaplicę Matki Bożej Miłosierdzia z wierną kopią cudownego obrazu z Ostrej Bramy.

 

   pobrane (2).jpg   

   Fotopolska_43649-640x407.jpg

 Fotopolska_117697-640x479.jpg  

k28-640x409.jpg 

 pobrane (3).jpg

 

 

 

Kontakt

tel.: 511 087 085
e-mail: info@infocentrum.wroclaw.pl
www.infocentrum.wroclaw.pl
  InfoCentrum
na Ostrowie Tumskim
pl. Katedralny 1
50-329 Wrocław

Godziny otwarcia

 

miesiące  pon.-piątek sobota niedziela 
marzec  9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00 
kwiecień 9:00-17:00 9:00-15:00 14:00-16:00
maj-wrzesień  9:00-17:00 9:00-16:00 14:00-17:30
paźdz.-grudz. 9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00

 

Projekt jest współfinansowany ze środków gminy Wrocław

logowrocław

 https://www.wroclaw.pl/

Odwiedziny

1807506
Dzisiaj
Wczoraj
Ten miesiąc
Ubiegły miesiąc
Od początku
481
4084
63696
34488
1807506

2024-04-27 08:32


logo