MOST ZWIERZYNIECKI
sięga swoją historią połowy XVII wieku, kiedy w tym miejscu istniała drewniana przeprawa przez rzekę. Ów most
nosił nazwę „Przepustkowy”, bowiem w pobliżu znajdowała się wartownia straży miejskiej, a podczas epidemii dżumy w 1704 roku wchodzący do miasta musieli okazać odpowiednią przepustkę.
Powstanie Ogrodu Zoologicznego, istniejący tor wyścigów konnych i rozrastające się na Dąbiu osiedla sprawiały, że most był mocno obciążony ruchem rozwijającego się miasta. W latach 90. XIX w. władze ówczesnego Wrocławia uznały, że drewnianą przeprawę należy zastąpić nowoczesnym obiektem mając także na uwadze modernizację drogi wodnej i coraz większe statki pływające po Odrze.
W latach 1895-1897 mistrz budowlany Karl Klimm pod kierunkiem miejskiego architekta ("radcy budowlanego") Richarda Plüddemanna i przy pomocy inż. Alfreda Frühwirtha zaprojektował i zbudował nowy most. Ma on 62 metry długości, 22 metry szerokości i jest jednoprzęsłową kratownicową konstrukcją opartą na granitowych przyczółkach. Most ozdobiony jest czterema secesyjnymi obeliskami z czerwonego piaskowca pochodzącego z Nowej Rudy i oświetlany nocą stylowymi latarniami.
Pierwszy przejazd przez nowy most miał miejsce 21 kwietnia 1897 r. po 1,5 roku prac i wtedy możliwe już było rozebranie mostu tymczasowego.
Pod koniec XIX w. umieszczono na moście tablicę z brązu z napisem (w j. niemieckim): „Drewniany spoczywałem długie stulecia ponad leniwymi wodami. Teraz z żelaza i kamienia zdobię żeglowny szlak". Tablicę usunięto w 1945 roku, przywrócono zaś kilka miesięcy temu przy okazji remontu. W trakcie oblężenia Wrocławia w 1945r., na moście umieszczono ładunki wybuchowe, chcąc poprzez wysadzenie zatrzymać Armię Czerwoną. Ponieważ Rosjanie zaatakowali od południa Wrocławia, most ocalał.
 
Drewniany poprzednik Mostu Zwierzynieckiego
 
Most_Zwierzyniecki_Wroclaw_276601.jpg
 
m.jpg
 
mm.jpg
 
 
l.jpg
 
 
o.jpg

Zlokalizowany na terenie Starego Miasta  tzw. Domek Romański, to wczesnogotycki budynek z początku XIII wieku, który powstał za panowania Henryka Brodatego i św. Jadwigi. Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się w kronikach miejskich już w roku 1208. Pierwszymi właścicielkami domu były siostry z Zakonu Cysterek z Trzebnicy, które miały w nim swoją siedzibę. Dodatkowo, budynek pełnił funkcję zajazdu  dla cysterek, które odwiedzały miasto. Ten właśnie obiekt był rodzajem ambasady klasztoru trzebnickiego przy dworze książęcym, który tu nieopodal się znajdował.Od samego początku, czyli od początku XIII w. aż do 1945 r.,  był nazywany Domem Panien lub  Dworem Mniszek Trzebnickich. Obiekt jest najstarszym świeckim budynkiem we Wrocławiu. Wzniesiony został na planie trapezu z cegły układanej w wątek wendyjski (dwuwózkowy, zwany też słowiańskim). Romańskie elementy tej budowli (m.in. łuki w centralnej części) sąsiadują w nim z detalami gotyckimi (m.in. oknami i łukami sklepień). Na każdej z dwóch kondygnacji budynku znajdowały się pierwotnie po trzy pomieszczenia. Pozostawał – wielokrotnie przebudowywany – własnością zakonną aż do kasaty klasztorów w 1810 roku.

Po zniszczeniach podczas II wojny światowej budynków rejonu pl. Nankiera i Nowego Miasta odkryto w 1959 zabytkowe fragmenty najstarszego założenia architektonicznego budynku znajdujące się pod poziomem ulicy. Kilka lat później, w latach 1966-1969, częściowo je odtworzono według projektu Henryka Dziurli. Przez osiem stuleci istnienia poziom sąsiadujących ulic podniósł się do wysokości górnej kondygnacji budynku tak, że dziś do wejścia schodzi się z ulicy po schodach. W południowej części dolnej kondygnacji zachowały się fragmenty sklepień kolebkowych, a na górnej kondygnacji – sklepienia krzyżowe. Podczas odbudowy w części budynku usunięto strop, łącząc kondygnację górną i dolną, a całość przekryto współczesnym żelbetowym stropodachem, nadziemną część budynku przeszklono od zewnątrz i zaadaptowano go na potrzeby galerii fotograficznej pod patronatem Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu; później galeria przekształciła się w Foto-Medium-Art, następnie w "Dolnośląskie Centrum Fotografii Domek Romański", a obecnie funkcjonuje tu "Galeria FOTO-GEN". Podczas obchodów 800-lecia Fundacji Opactwa w Trzebnicy w 2002 roku, ks. prof. Antoni Kiełbasa zaproponował, by przywrócić prawidłową nazwę Domku Romańskiego i mianować go ponownie Domem Panien Trzebnickich, bowiem w latach odbudowy   kontekst religijny był niewygodny dla władz i komitet wojewódzki PZPR postanowił  nie przywracać tej nazwy. Wymyślono wtedy nazwę Domek RomańskiW kwietniu 2017 roku w fasadę budynku wmurowano wykonaną z brązu tablicę upamiętniającą cysterską fundację "Domu Panien Trzebnickich".

 




dom.jpeg

 

 

MMM_5312.jpeg

 

   

 
Za panowania księcia Henryka I Brodatego na lewym brzegu Odry w miejscu, gdzie obecnie stoi gmach główny Uniwersytetu, wybudowany został drugi zamek (pierwszy znajdował się na Ostrowie Tumskim).
Była to budowla obronna składająca się z dworu wraz z okrągłą wieżą, pałacu oraz trójkątnego dziedzińca. Dwa podzamcza od strony zachodniej i południowej także posiadały cylindryczne wieże. Po śmierci Henryka II Pobożnego w 1241 roku dwór ten użytkowała jego żona, księżna Anna. Do tego czasu w obrębie dworu powstała ceglana wieża o kształcie cylindrycznym. Z czasem dwór przekształcił się w zamek złożony z pałacu, skrzydła gospodarczego i tejże wieży, które tworzyły trójkątny trójkątny dziedziniec, a cały zespół przylegał do Odry. W późniejszych latach to właśnie zamek lewobrzeżny był siedzibą książąt wrocławskich, choć nie miał on oficjalnego statusu takiej siedziby.  Stary zamek  na Ostrowie Tumskim ja­ko "In an­ti­que cas­tro" wzmian­ko­wa­no po raz ostat­ni w ro­ku 1376 w związ­ku z po­by­tem w nim nun­cju­sza pa­pies­kie­go.
Po śmierci ostatniego Piasta w 1335 roku i przejściu Śląska we władanie czeskie, rozbudowę zamku lewobrzeżnego kontynuował cesarz Karol IV Luksemburski, który wielokrotnie odwiedzał miasto. Za jego panowania wzniesiono cylindryczną wieżę z czterema wieżyczkami po bokach, przykrytą hełmem, zwaną Cesarską Bramą.
Począwszy od połowy XVI wieku znaczenie Wrocławia spadało, a w 1659 r. cesarz Leopold I przekazał tereny zamkowe jezuitom, którzy rozpoczęli rozbiórkę i przystąpili do wznoszenia w jej miejscu budowli na potrzeby kolegium. Jako pierwsze rozebrano skrzydło południowe, gdzie powstał kościół Imienia Jezus, a skrzydło zachodnie i stajnie wyburzono w latach 1728-1731 pod budowę gmachu głównego akademii. Do tego momentu budynek pałacowy służył za mieszkanie. Skrzydło północne zamku rozebrane zostało w latach 1851 - 1858 i tak powoli zniknął stary zamek piastowski.
Jedynymi ocalałym elementem zamku jest piętrowy fragment skrzydła wschodniego służący obecnie jako zakrystia kościoła Imienia Jezus, natomiast fundamenty zamku  przykrywa gmach główny Uniwersytetu Wrocławskiego. 
 
 
461183038_1365186731475471_8212058481829960171_n.jpg
 
                                                                                                                                                                                       widok zamku z połowy XVII wieku na fragmencie miedziorytu G.Brauna i F.Hogenberga
 
460923526_1365187098142101_1056945030718951278_n.jpg
                                                                                                                                                                                                 Dawna wschodnia część zamku, obecnie zakrystia Kościoła Uniwersyteckiego
 
 
 
 
461290889_1365187031475441_7610720173518557284_n.jpg
Tropem wojennych skrytek Grundmanna, część I
Günter Grundmann, konserwator zabytków Prowincji Dolnośląskiej, chcąc uchronić przed zniszczeniem najcenniejsze dobra kultury, opracował listę kilkudziesięciu skrytek, w których skarby sztuki miały bezpiecznie przetrwać czasy II wojny światowej. Kilka takich skrytek znajdowało się w niedużej odległości od Wrocławia, z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, na terenie dzisiejszego powiatu wrocławskiego. Do zabezpieczenia dzieł sztuki, księgozbiorów i ważnej dokumentacji posłużyły sale pałacowe w Borowej (gm. Długołęka), Mietkowie (gm. Mietków), Krobielowicach (gm. Kąty Wrocławskie) i prawdopodobnie w Domanicach (gmina Mietków). Wykorzystano też dworskie pomieszczenia gospodarcze w Tyńcu Małym (gmina Kobierzyce), plebanię kościoła św. Jakuba oraz wnętrze świątyni św. Anny w Sobótce.
Szukając bezpiecznych miejsc na przechowanie najcenniejszych dzieł sztuki ze zbiorów muzealnych oraz tych należących do uczelni i prywatnych kolekcjonerów, Grundmann zwracał się do właścicieli różnych obiektów z prośbą o wypełnienie ankiety. Znajdowały się w niej pytania dotyczące możliwości składowania dóbr kultury oraz liczby i wielkości wolnych pomieszczeń. Część pytanych z wielką chęcią deklarowała udostępnienie wnętrz swoich pałaców czy zamków. Dlaczego? Otóż obiekt, który miał pełnić funkcję skrytki, nie mógł być wykorzystywany do innych celów, na przykład jako kwatera dla osób ewakuowanych z terenów bombardowanych. Właściciele pałaców zdecydowanie woleli mieć pod swym dachem skrzynie pełne sztuki niż przyjmować na obowiązkowy kwaterunek pozbawionych dachu nad głową przybyszów z głębi Rzeszy i dzielić się z nimi kuchnią, łazienką i pokojami. Dodatkowo za wykorzystywane jako skrytki pomieszczenia otrzymywało się zapłatę za czynsz, a czasami szczęśliwcy mogli też liczyć na talon na opał. Nic więc dziwnego, że rodzina Schwerinów z Borowej, jak wiele innych, wykazała duże zainteresowanie ankietą Grundmanna. Woldemar Leopold von Schwerin, zarządca majątku w imieniu małoletniego krewnego, w maju 1943 roku poinformował dolnośląskiego konserwatora o możliwości wykorzystania dużych pomieszczeń na parterze pałacu (część pomieszczeń na piętrze zajmowała już zakwaterowana tutaj baronowa von Kittlitz). Grundmann chętnie z tej propozycji skorzystał. Ciężarówki przywiozły z Wrocławia depozyt Miejskich Zbiorów Sztuki, w tym zbiory z wrocławskiego ratusza, mapy, inwentarze, dokumenty fotograficzne oraz, co bardzo leżało na sercu konserwatorowi, zbiory Archiwum Miejskiego i Urzędu Budowlanego, a później również wybrany księgozbiór Biblioteki Miejskiej. Zbiorom z Borowej (niem. Bohrau) nadano symbol litery „F”.
Skrytka oficjalnie funkcjonowała do grudnia 1944 roku, gdyż Grundmann zdecydował, że składnica z „określonych powodów” musi zostać opróżniona. Określone powody to przygotowujący się do obrony przed zbliżającymi się wojskami wroga Wrocław zamieniony w Festung Breslau. Pałac leżący po prawej stronie Odry przestał być bezpieczną składnicą. Do Mietkowa udało się przetransportować tylko część zbiorów zajmujących parter pałacu i budynek sutereny. Według relacji przybyłych do Borowej repatriantów, jeszcze w 1946 roku w pałacu wciąż stały drewniane skrzynie, w których znajdowały się między innymi dokumenty i porcelana. Zbiory te zostały, niestety, rozgrabione, częściowo spalone i zniszczone. Co prawda kilka lat po wojnie odnajdywano pojedyncze „skarby” z pałacowej skrytki, takie jak cenny tom z XVIII-wiecznymi rysunkami Wernhera, którego posiadaczem okazał się ówczesny kierownik szkoły. Co ciekawe, Wernher Borową uwiecznił na jednej ze swoich grafik.
U Wernhera zobaczymy też pałac w Krobielowicach, który również służył za składnicę podczas II wojny światowej. Przechować tam miano bezpiecznie prywatne kolekcje książąt von Blücher-Wahlstatt z Berlina. Krobielowice od 1814 należały do Blücherów. Tytuł księcia oraz pałac wraz z dobrami i kilkoma wioskami otrzymał od króla pruskiego feldmarszałek Gebhard von Blücher, gwiazda Prus, pogromca Napoleona. Po śmierci feldmarszałka w Krobielowicach funkcjonowało nieduże muzeum z pamiątkami osobistymi po bohaterze i trofeami zdobytymi w bitwach z „małym kapralem”. Jednak najcenniejsze rodzinne zbiory – meble i dzieła sztuki – znajdowały się w Berlinie. Grundmann wyraził zgodę na przewiezienie ich na Dolny Śląsk. Jak się okazało, zadanie nie było łatwe. Samochody meblowe, którymi miano przetransportować ładunek, zostały podczas nalotu zniszczone. Dosyć szybko znaleziono jednak rozwiązanie tego problemu. Po skarby Blücherów wysłano ciągnik z napędem dieslowskim oraz samochód meblowy z Kątów Wrocławskich. Aby transport nie jechał w jedną stronę (do Berlina) na pusto, zapakowano do niego meble dla jednej z rodzin, która podczas bombardowania stolicy Rzeszy straciła cały majątek. Ukryte skarby w krobielowickim pałacu były bezpieczne do momentu, kiedy nie pojawili się tam żołnierze radzieccy. Część zbiorów wywieziono (zniknęła między innymi zdobyczna kareta Napoleona), część mebli zniszczono, szabrownicy dopełnili reszty. Po wojnie nie omieszkano nawet spenetrować grobowca feldmarszałka, bezczeszcząc przy tym szczątki Blüchera i pochowanych tam jego krewnych.
O kolejnych skrytkach na terenie powiatu wrocławskiego opowiem w następnej części Wędrownika.
 
466142748_899026262357402_3532749895436277442_n.jpg
     Ruiny pałacu w Mietkowie
 
 
 
PAŁAC.jpg
          Pałac  w Domanicach
 
 
 
Tropem wojennych skrytek Grundmanna, część II
Co znajdowało się w sejfie wykopanym w parku pałacowym w Domanicach? Co zabrał dolnośląski konserwator zabytków z pałacu w Mietkowie, gdy w 1945 roku uciekał z Wrocławia? Czy w Sobótce ukryto „tylko” najcenniejsze zbiory Muzeum Archidiecezjalnego i Biblioteki Katedralnej?
Jednym z obiektów, który wciąż pobudza wyobraźnię wielu osób jest pałac w Domanicach (gm. Mietków). Najpierw pałac kilkadziesiąt lat temu penetrował znany w środowisku poszukiwaczy skarbów i przewodników Tadeusz Steć, potem głośna była sprawa wykopania z pałacowego parku pancernej skrzyni i beztroskiego wystawienia wykradzionego sejfu na allegro (oczywiście pustego, podobno wcześniej ktoś zdążył opróżnić tę skrytkę). Kilkanaście lat temu ówczesny właściciel obiektu położonego malowniczo nad Zalewem Mietkowskim zorganizował dla dziennikarzy i poszukiwaczy skarbów imprezę, podczas której z georadarami, grawimetrami, wykrywaczami metalu penetrowano parki, wnętrza, piwnice pałaców w Borowej i Domanicach. Spektakularnych odkryć nie było. Czego się spodziewano? Profesor Grundmann w swoich notatkach z grudnia 1944 roku wspomina pałac w Domanicach jako miejsce, gdzie mogłaby być zapasowa składnica dla cennego księgozbioru biblioteki zamkowej z Książa. Konserwator zauważa, że do wykorzystania jest również dawna wozownia i stajnia pałacowa o powierzchni 350 metrów, gdyż znajdują się tam suche pomieszczenia na poziomie pierwszego piętra. Pałac brany był też pod uwagę jako miejsce przechowania zbiorów Biblioteki Miejskiej we Wrocławiu, którą planowano ewakuować w styczniu 1945 roku. Czy wykorzystano Domanice jako jedną z wojennych skrytek, nie mamy na ten temat żadnych informacji.
Sprawa wygląda inaczej, jeśli chodzi o pałac w Mietkowie. Już na początku 1943 roku zarządca dóbr Fritz Assig zaoferował w ankiecie przesłanej do urzędu konserwatorskiego aż dziesięć (z siedemnastu) pałacowych pokoi na ewentualną składnicę, gdyż cztery pomieszczenia zajmowali właściciele, a trzy wynajmowano pastorowi. Grundmann w kwietniu 1943 roku wytypował mietkowski pałac na jedną ze składnic. Wybór padł na Mietków ze względu na bliskość Wrocławia i łatwość dojazdu pociągiem, przechowywane tam bowiem zbiory miały być przez cały czas użytkowane. Co konserwator chciał mieć w zasięgu ręki podczas wojny? Jak informował, w pałacu „zmagazynowane jest całe archiwum Urzędu Konserwatora Zabytków Prowincji Dolnego Śląska, archiwum Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych, część biblioteki i cały zbiór dokumentacji fotograficznej Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego, meble i ważne akta zarządu prowincji, materiał naukowy wielu wrocławskich nauczycieli akademickich oraz archiwum Śląskiego Stowarzyszenia Szlachty”*. Z czasem dowieziono tam też prywatne zbiory wrocławskich kolekcjonerów, między innymi manuskrypty, dzieła sztuki, zbiory fotograficzne. Po likwidacji skrytki w Borowej dotarły do Mietkowa skrzynie ze zbiorami ikonograficznymi. W związku z wykorzystywaniem pomieszczeń pałacu na składnicę właściciele mogli być spokojni, że nie zostaną im dokwaterowane osoby z Rzeszy, które straciły dach nad głową podczas nalotów. Ze względu na charakter zbiorów i konieczność ogrzewania wszystkich pomieszczeń, co mieszkańców pałacu zapewne wyjątkowo ucieszyło, otrzymywali też w zimie talony na opał.
Swoją ucieczkę z okrążanego przez Rosjan Wrocławia Grundmann w lutym 1945 roku rozpoczął od wizyty w Mietkowie, skąd zabrał między innymi najważniejszą dokumentację konserwatorską. Gdy w sierpniu 1945 roku do pałacu przyjechała polska ekipa rewindykacyjna zastała składnicę w dużym stopniu ograbioną.
A co z Sobótką. Na dodatkową składnicę, głownie z przeznaczeniem na najcenniejsze księgozbiory wrocławskich uczelni technicznych oraz bibliotekę naukowo-medyczną z dawnego szpitala żydowskiego wybrano kościół św. Anny. Jak prowizoryczne było przygotowanie skrytki świadczy fakt, że miejsce, gdzie składowano książki, oddzielone było od części użytkowanej przez wiernych tylko drewnianą ścianką działową, której budowy nie zdążono ukończyć przed przyjazdem pierwszego transportu, a regały, na których miano ułożyć książki nie rozkładały się i dlatego nie zmieściły się do kościoła. Jeśli chodzi o tę skrytkę, to jej zawartości nie zagrozili szabrownicy, a działania wojenne. Jak pisze w swoich wspomnieniach Hans-Georg Anders książki „które zgromadzono pod emporą organową w południowo-zachodnim narożniku, doszczętnie przemokły. Przyczyna była ogromna dziura w hełmie wieżyczki. Za pomocą kilku wiązek słomy i długiej pochylni odzyskaliśmy dachówki z bardzo zniszczonego kościoła parafialnego i przewieźliśmy je do św. Anny na ręcznym wózku. (My, czyli kilkoro zaangażowanych chłopców). Wciągnęliśmy je na górę powrozem i następnie załataliśmy dziurę, Dodatkowo zabezpieczyliśmy to miejsce deskami a także smołowaną papą, dzięki czemu rozwiązaliśmy przynajmniej problem deszczu”**. Na szczęście już latem 1945 roku składnica została opróżniona przez pracowników Ministerstwa Kultury.
Czy na terenie powiatu wrocławskiego znajdowały się jeszcze inne skrytki? Zapewne tak, ale na ich temat nie mamy pewnych informacji, jak choćby o skarbach przewiezionych z Generalnego Gubernatorstwa po powstaniu warszawskim na Dolny Śląsk i ukrytych między innymi w pałacu w Tyńcu Małym (gm. Kobierzyce). Czy na teren pałacowego folwarku trafiły trzy karoce i sanie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, jak sugerował w swym programie „Tajna historia XX wieku” Bogusław Wołoszański? Co się z nimi stało? Pozostanie to już chyba na zawsze tajemnicą.
*cytat z „Lista Grundmanna” Jacek. M. Kowalski, Robert J. Kudelski, Robert Sulik
** Hans-Georg Anders „Od Zobten do Sobótki”
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz TUiTAM
 
 
II.jpg
Pałac w Borowej
 
 

 

Piastowie Wrocławscy  byli w prostej linii potomkami księcia Bolesława III Krzywoustego. Jego decyzja o podziale kraju na dzielnice skutkowała nie tylko podziałem państwa, ale także samej dynastii. Na wrocławskim tronie książęcym Ducatus Wratislaviensis zasiadali:

Władysław II Wygnaniec (1105-1159), najstarszy syn Bolesława Krzywoustego i jego pierwszej żony Zbysławy ruskiej. Jeszcze za życia ojca aktywnie uczestniczył w rządzeniu państwem i zgodnie z jego ostatnią wolą wyrażoną w testamencie przejął władzę zwierzchnią w kraju jako książę senior. Ambitne plany zjednoczeniowe Władysława nie przypadły do gustu możnym. Władysław przegrał niebawem wojnę z braćmi i został zmuszony do opuszczenia polskich ziem. Ekskomunikowany prze metropolitę gnieźnieńskiego Jakuba  ze Żnina, schronienie znalazł ostatecznie u króla Niemiec Konrada III, któremu złożył hołd i zwrócił się o pomoc w odzyskaniu tronu. Żonaty z Agnieszką  z dynastii Babenbergów, miał z nią pięcioro dzieci z których najstarszy Bolesław powrócił na Śląsk, gdzie objął władzę.

Bolesław I Wysoki (1127-1201) Imię nadano mu po dziadku, Bolesławie Krzywoustym. Jeszcze za życia obdarzono go przydomkiem Wysoki („Altus”), który odzwierciedlał jego wzrost i nadzwyczajną siłę. Był przy tym człowiekiem światłym -Btowarzysząc królowi Niemiec Konradowi III w krucjacie, dotarł do Ziemi Świętej i zwiedził po drodze Konstantynopol. Po śmierci króla wstąpił na służbę do jego następcy - Fryderyka I "Barbarossy". Towarzyszył mu w wyprawie włoskiej zakończonej koronacją cesarską w 1155 roku, a w 1162 roku podczas kolejnej interwencji we Włoszech pod murami Mediolanu pokonał w pojedynku wyjątkowej postury rycerza włoskiego, czym "zdobył wielką rycerską sławę".  Po śmierci ojca i interwencji cesarza wraz z braćmi powrócił na Śląsk. Na jego czasy przypada na Śląsku początek osadnictwa na prawie niemieckim. We Wrocławiu zdecydował się na budowę na terenie grodu kamiennej rezydencji (palatium). Była to imponująca budowla, której centralną część stanowiła 18-boczna wieża, o średnicy 25,5 metra. Ściany zewnętrzne wieży miały grubość ok. metra. Jego pozostałości można obejrzeć w podziemiach budynku należącego do Zgromadzenia Sióstr Szkolnych De Notre Dame naprzeciw kościoła św. Marcina. W murach zamkowych znajdują się najstarsze cegły w Polsce. Ok. 1160 roku książę Bolesław Wysoki rozpoczął wznoszenie zamku Wleń. Obiekt ten uznawany jest obecnie za najstarszy świecki budynek na Śląsku, a jednocześnie jedno z najstarszych założeń zamkowych w całej Polsce. Pochowany został w ufundowanym przez siebie klasztorze Cystersów w Lubiążu.

Bolesław Wysoki

wysoki.jpg

Klasztor w Lubiążu

klasztorLubiaz.jpg

Henryk I Brodaty (w ówczesnej polszczyźnie- Jędrzych) w wieku 18 lat poślubił 12 -letnią wówczas Jadwigę ze znakomitego niemieckiego rodu von Andechs., ogłoszoną w 1267r. świętą. Roztropny władca prowadził bardzo zdecydowaną politykę. Dbał o rozwój i integrację odziedziczonych ziem, jak i tych, które stopniowo sobie podporządkowywał. Dzięki jego działaniom Śląsk rozwinął się w przodującą dzielnicę Polski. Henryk sprowadzał osadników z Niemiec, osadzał ich najczęściej na niezagospodarowanych terenach Pogórza Sudeckiego, nadawał korzystne prawa i zapewniał rozległe swobody. Szczególną rolę odegrał Brodaty w dziejach Wrocławia. Starał się, by miasto – ważne dla jego polityki – stało się ośrodkiem zamożnym i prężnym, stworzył tu realny ośrodek władzy. Henryk dał się poznać jako dalekowzroczny, elastyczny polityk, działający na rzecz zjednoczenia ziem piastowskich, podzielonych w okresie rozbicia dzielnicowego.      W rywalizacji z Konradem Mazowieckim o Małopolskę odniósł zwycięstwo(1232), wjeżdżając triumfalnie do Krakowa.

Po dwudziestu latach małżeństwa para książęca złożyła śluby czystości i od tej pory Henryk zapuścił brodę, nosił proste odzienie, a Jadwiga poświęciła się służbie poddanym. Dla nich nauczyła się języka polskiego. Z jej inicjatywy funkcjonowały kuchnie dla ubogich i wędrowny szpital. Książę zaś był dobrodziejem zakonów, zwłaszcza cystersów. Ufundował klasztor Cysterek w Trzebnicy -1202r, z inspiracji swej świątobliwej małżonki fundował szpital św. Ducha we Wrocławiu -1214r, oraz szpital dla trędowatych koło Środy Śląskiej, współuczestniczył też w fundacji klasztoru Cystersów w Henrykowie (1222).    Za zniszczenie dóbr kościelnych został obłożony klątwą przez biskupa wrocławskiego Tomasza I Rawicza. Zmarł 19 marca 1238 na zamku w Krośnie Odrzańskim, spoczął w ufundowanym przez siebie klasztorze trzebnickim, gdzie 5 lat później złożono też ciało jego żony Jadwigi.

Henryk i Jadwiga z dziećmi

 henryk.jpg

Henryk II Pobożny był synem Henryka Brodatego i św. Jadwigi z Andechs. W 1216r. Henryk II ożenił się z czeską księżniczką- Anną Przemyślidką, z którą doczekał się 12 dzieci. Po śmierci ojca w 1238r. objął samodzielne rządy. Jako książę śląski, krakowski i wielkopolski dążył do dalszego zjednoczenia polskich ziem. Nie szczędził także na przyznawaniu licznych dóbr na rzecz kościoła i ustanawiania kolejnych fundacji. Uposażył w ten sposób klasztor w Henrykowie i Katedrę we Wrocławiu. Niestety, zaledwie po trzech latach samodzielnych rządów nastąpiła katastrofa – najazd Mongołów, któremu pozbawiony wsparcia władca nie mógł sprostać.  Do decydującej bitwy doszło na polu pod Legnicą w 1241r. Henryk zginął, a jego okaleczone ciało, pozbawione głowy, odnalazły matka i żona, rozpoznawszy je po pewnym anatomicznym szczególe – książę miał sześć palców u lewej stopy. Mimo zwycięstwa Mongołowie ponieśli na tyle dotkliwe straty, że wycofali się ze Śląska.Henryk II został pochowany we Wrocławiu w kościele św. Wincentego pod chórem przy wejściu. Jego szczątki wywiezione w czasie ostatniej wojny do Berlina  (celem badań mających udowodnić germańskie pochodzenie księcia) zaginęły.Przedwczesna śmierć księcia doprowadziła do rozpadu jego państwa i oddaliła w czasie zjednoczenie ziem polskich.

Bitwa pod Legnicą

 

 lEGNICA.jpg

Henryk IV Probus wnuk Henryka Pobożnego dążył do rzeczywistego zjednoczenia i powstania silnego Królestwa Polskiego. Gdy obejmował księstwo wrocławskie Śląsk był prężnie rozwijającym się regionem. Henryk Probus wykazał się dużą konsekwencją, gromadząc pod swoją władzę kolejne tereny. Przyłączył do swoich włości ziemię kłodzką, wymusił na Przemyśle Wielkopolskim ziemię wieluńską i wykupił od Brandenburczyków ziemię krośnieńską. Od 1274r. popadał w coraz większy konflikt z biskupem Tomaszem II Zarembą. Po kilkunastu latach doszło do pojednania, którego widocznym symbolem jest ufundowana przez księcia na Ostrowie Tumskim kolegiata św. Krzyża, w której został pochowany. W końcu 1288 roku po ucieczce Łokietka opanował Małopolskę z Krakowem, co pozwoliło mu podjąć starania o władzę nad całą Polską. W 1290 roku złożył do papieża petycję o przyznanie mu korony królewskiej, jego poselstwo było już w Rzymie. Odpowiedzi nie doczekał – zmarł nagle, prawdopodobnie otruty. Książę ten wykazał się nie tylko zmysłem strategicznym, ale też stworzył mocne podstawy gospodarcze Śląska. Lokował miasta i wsie, popierał rozwój górnictwa. Zapamiętano go jako człowieka szerokich horyzontów, którego pasją była kultura rycerska i poezja. Był fundatorem kaplicy zamkowej św. Marcina i klasztoru Cysterek na Ostrowie Tumskim (niedokończonego), podczas swych krótkich rządów w Krakowie lokował WieliczkęPodczas ostatniej wojny szczątki księcia zaginęły, sarkofag wywieźli Niemcy i ukryli w Wierzbnej niedaleko Świdnicy. Odnaleziony po wojnie trafił do Muzeum Narodowego.

Henryk VI Dobry syn Henryka V zwanego Brzuchatym, panował pomiędzy zjednoczonym już Królestwem Polski Wł. Łokietka i królestwem Czech. Był ojcem 2 córek, nie miał męskiego potomka. Zgodnie z poczuciem więzi państwowej i więzów krwi zaprosił króla Władysława Łokietka do Wrocławia w 1323r i ofiarował mu swe księstwo. Król początkowo zaakceptował ten Akt, później jednak był zmuszony zeń zrezygnować. W tej sytuacji Henryk VI złożył hołd królowi Czech - Janowi Luksemburskiemu przekazując mu księstwo wrocławskie w zamian za dożywotnie objęcie Kłodzka i roczną rentą w wys. 1000 grzywien.

 "W roku 1335, w noc Św. Katarzyny, bezlitosna śmierć wyrwała Henryka VI wrocławskiego, który swe władztwo jako ostatni ze swego pnia Czechom przekazał".

Ciało księcia spoczęło w klasztorze klarysek, gdzie obecnie mieści się Mauzoleum Piastów Wrocławskich. Tak oto dobiegła końca piastowska odsłona dziejów Wrocławia. Jako poddani obcej korony przestali być oni uważani za książąt polskich, co już w XIV wieku dobitnie wyraził w swej kronice Janko z Czarnkowa. Sami Piastowie, choć zniemczeni, bardzo długo określali się "książętami polskimi" i podtrzymywali tradycję pochodzenia "z rodu królów Polski". 

Niniejszy tekst dedykuję wrocławskim miłośnikom złocistego trunku. Jeśli ktoś uważa, że piwo to temat błahy, niech wie, że we Wrocławiu doszło niegdyś do poważnego konfliktu o wóz z kilkoma beczkami piwa. W spór zaangażowali się król czeski Wacław IV i papież Urban VI. Sprawa miała zatem charakter międzynarodowy. O co tak naprawdę chodziło w całej sprawie zaraz wyjaśnię, na razie zaznaczę jedynie, że na pamiątkę „wojny piwnej” obsługa Piwnicy Świdnickiej nosiła stroje podobne do szat księży – takie „półsutanny”. A w spornych beczkach było oczywiście wyśmienite piwo świdnickie.
Kwestia piwna pojawiła się w polskiej dyplomacji już w dobie krucjat. Papież Honoriusz III rozpoczął przygotowania do kolejnej wyprawy. Z całej katolickiej Europy śpieszyli rycerze, baronowie i książęta do walki o Ziemię Świętą. Polski książę Leszek Biały nie miał głowy do długotrwałej wyprawy, którą musiał przeprowadzić na własny koszt, ryzykując jednocześnie, że może nie wrócić. Nie jest też tajemnicą, że wielu krzyżowców udział w krucjatach po prostu zrujnował. Książę musiał znaleźć istotny powód, aby nie jechać. Wytłumaczył się brakiem piwa w Ziemi Świętej, a trunek ten on z lubością spożywał. „W Palestynie piwa nie ma i żyć, przeto tam nie można” - pisał do Rzymu. Tłumaczył się też otyłością i związaną z nią chorobą. Papież w końcu uznał wagę argumentu, ale sprytnie zamienił obowiązek wyjazdu do Ziemi Świętej na odbycie krucjaty na miejscu, nakazując Leszkowi wyprawę na pogańskich Prusów. Zatem wilk był syty i owca w ciąży – książę odbył obowiązek walki z pogany na miejscu, mogąc w trakcie wyprawy popijać złocisty trunek.
Już Gall Anonim w XII stuleciu informował, że piwo było ulubionym napojem Polaków. Opisując legendarne dzieje Piasta oznajmił, iż posiadał on „naczyńko warzonego piwa”, które trzymał specjalnie na uroczystość postrzyżyn syna Ziemowita. A zatem
piwo pito na naszych ziemiach już podczas pradawnych pogańskich obrzędów.
 
 
Monk_sneaking_a_drink.jpg
 
 
 
Piwo to poważny temat. We Wrocławiu, jak wspomniałem, toczono z jego powodu wojnę w latach 1380-1382. W całej sprawie nie chodziło o kilka beczek piwa – to był jedynie pretekst. Średniowieczne miasta próbowały wprowadzać praktyki monopolistyczne w sposób nie mniej drapieżny niż dzisiejsze koncerny. Aby prowadzić we Wrocławiu browar lub karczmę warzącą własne piwo, trzeba było mieć przywilej. Intencją stworzenia takiego systemu była ochrona interesów miejscowych wytwórców, tych, którzy podatkami zasilali kasę miejską i byli związani z Wrocławiem często przez wiele pokoleń. Z drugiej jednak strony monopol sprawiał, że wrocławianie nie mieli wyboru – musieli pić miejscowe piwo. A wytwórcy, pewni swego, nie przykładali się należycie do pracy. Przecież i tak wypiją piwo, którego nawarzymy.
 
Kanonicy z Ostrowa Tumskiego kontra wrocławski ratusz

W roku 1380 książę legnicki Ruprecht I postanowił podarować swemu bratu, dziekanowi katedralnemu Henrykowi, kilka beczek piwa. Tego najlepszego. Ze Świdnicy! Na Ostrowie Tumskim duchowni już zacierali ręce i płukali kufle... Niestety! Czujni rajcy wrocławscy zarekwirowali wóz z piwem. To rada miejska miała monopol na transport i sprzedaż piwa na terenie Wrocławia. Kapituła katedralna była oburzona – jak to? Przecież to prezent na Boże Narodzenie! Włodarze miasta byli nieugięci: „Nasza coca-cola, jest lepsza od nie naszej i ją macie pić!” Takiej zniewagi kapituła nie mogła puścić płazem! 8 stycznia 1381 nałożyła na Wrocław klątwę. Oznaczało to, że w mieście przestano udzielać sakramentów. Ze ślubami i chrztami od biedy można zaczekać, ale z pogrzebami nie da się zwlekać zbyt długo. Piwo świdnickie musiało być wyborne, bo nie pomogła interwencja samego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Duchowni pozostali nieugięci – przenieśli się do Nysy, która była własnością biskupa i czekali, aż wrocławscy rajcy wymiękną.

Tymczasem do Wrocławia przybył król czeski Wacław IV, aby odebrać tradycyjny hołd od rady miejskiej. Po tej uroczystości miało się odbyć, jak nakazywał obyczaj, uroczyste nabożeństwo, a tu klops, a właściwie - klątwa! Księża odmówili posługi samemu królowi! Zirytowany król posłał na Ostrów Tumski swoich zbrojnych. Jednak wysłannicy króla nikogo z kapituły nie zastali, kanonicy byli w Nysie. To wywołało królewski gniew. Zbrojni znów wkroczyli na Ostrów Tumski, obrabowali domy kanoników, skonfiskowali inwentarz z majątków kościelnych. Słowem chryja na całego. W końcu w sprawę wkroczył papież Urban VI. Przybyły do Wrocławia legat, biskup Tomasz Lucerii próbował załagodzić spór, jednak żadna ze stron nie zamierzała ustąpić. Spór toczył się jeszcze przez sześć miesięcy. Ostatecznie legat zdjął interdykt. W maju 1382 roku rajcy postanowili ustąpić i zgodzili się, aby kapituła mogła transportować i szynkować piwo ze Świdnicy bez pośrednictwa miasta. Wygrali kanonicy. A piwo świdnickie zostało przy tej okazji wypromowane, jak to się dziś określa, w całej Europie. Aha, ktoś jeszcze skorzystał na całym konflikcie. Swój półgęsek w ogniu sporu upiekł król. Wrocławskie biskupstwo umorzyło długi Wacława IV.

Autor artykułu: Juliusz Woźny

BISKUPSTWO WROCŁAWSKIE

Przynależność państwowa Śląska

Granice Śląska jako dzielnicy ulegały przekształceniom w wyniku działań politycznych. Pod koniec IX wieku obszar ten należał do państwa Wielkomorawskiego. Po jego upadku w roku 907 tereny zamieszkane przez plemiona śląskie: Bobrzan, Dziadoszan, Ślężan, Trzebowian weszły w skład państwa czeskich Przemyślidów, a tym samym w skład utworzonej w 973r diecezji Praskiej.

Gród wrocławski założony został ok. 900 roku przez słowiańskiego księcia Wratislawa (Wrocisława) na skrzyżowaniu dróg handlowych: szlaku bursztynowego prowadzącego z południa na północ Europy, oraz przecinającego go szlaku wiodącego z zachodu na wschód- z krajów germańskich do Morza Czarnego. Drogi te krzyżowały się w sąsiedztwie obecnego kościoła św. Wojciecha.

Około 990 roku dokonała się ważna zmiana w historii ziemi nadodrzańskiej - włączona została do gnieźnieńskiego państwa Polan, już wówczas chrześcijańskiego, rządzonego przez Mieszka I. Wejście Śląska w skład państwa Polan potwierdza dokument Dagome iudex z 991 roku.

 

Utworzenie biskupstwa

Wkrótce potem Wrocław stał się siedzibą nowo powołanego biskupstwa. Stało się to  za rządów syna Mieszka I -Bolesława - podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego w roku 1000, kiedy to do Polski przybył cesarz Otto III, by oddać hołd relikwiom zamordowanego w Prusach biskupa Wojciecha. Roszczenia do jurysdykcji nad Śląskiem zgłaszane przez biskupstwo w Pradze i Miśni nie zdołały temu przeszkodzić.

Ustanowiono wówczas osobną metropolię dla państwa Bolesławowego ze stolicą w Gnieźnie, a w ramach tej metropolii powołano trzy diecezje: dla Pomorza w Kołobrzegu, dla kraju Wiślan w Krakowie i dla Śląska we Wrocławiu. Pierwszym biskupem wrocławskim ustanowiony został znany jedynie z imienia Jan.

W świetle ostatnich odkryć archeologiczno-architektonicznych stwierdzić można, że Bolesław Chrobry nie musiał fundować nowej świątyni. We Wrocławiu wykorzystano istniejącą tu niedużą świątynię obrządku słowiańskiego, która decyzją synodu gnieźnieńskiego stała się tymczasowo siedzibą nowo powołanego biskupa. Patronem świątyni został św. Jan Chrzciciel, którego relikwie znajdują się w katedrze od 1428 r. 

 

Matejko_Christianization_of_Poland.jpg

 

Reakcja pogańska i odbudowa

 To pierwsze biskupstwo upadło w wyniku tzw. reakcji pogańskiej i najazdu czeskiego księcia Brzetysława w 1038r.  Obrabowano i zburzono niedawno wzniesioną przedromańską katedrę (1004r), zniszczone lub wywiezione zostały księgi diecezji, upadła również dawna struktura administracyjna. Zrujnowany Śląsk do 1050 r. pozostawał pod panowaniem czeskim, a biskup praski Sewer planował włączenie regionu do swojej diecezji. Dla słabej jeszcze organizacji kościelnej było to uderzenie druzgocące. Zanim Kazimierz Odnowiciel ok.1040 roku rozpoczął odbudowę państwowości polskiej, siedzibą biskupa był zaginiony dziś gród Ryczyn opodal Brzegu, a wkrótce potem diecezja otrzymała nowego rządcę – Hieronima. Sprowadził on z Rzymu do Wrocławia relikwie św. Wincentego diakona, mianowanego wkrótce drugim patronem katedry.

Trudno dokładnie określić granice terytorialne diecezji wrocławskiej, ponieważ do dnia dzisiejszego nie zachował się ani dokument erekcyjny z roku 1000, ani późniejszy zw. z reorganizacją z 1075 roku. W okresie rozbicia dzielnicowego biskupstwem wrocławskim zarządzał Walter z Malonne (Flandria). Wybrany w 1149 r. na stolicę biskupią we Wrocławiu przystąpił z niezwykłą energią do reformy życia kościelnego w myśl założeń papieża Grzegorza VII. Kładł ogromny nacisk na przestrzeganie ceremonii kościelnych i śpiewu liturgicznego oraz na celibat duchowieństwa, które jeszcze w tym czasie było w większości żonate. Do życia powołał także pierwszą kapitułę katedralną. W miejsce pierwotnej katedry na Ostrowie Tumskim rozpoczął budowę nowej w stylu romańskim, która została ukończona za biskupa Żyrosława.

Warto też zaznaczyć istnienie w 1212 roku szkoły katedralnej -pierwszej szkoły w mieście. Równocześnie ze szkołą przy katedrze zaczęto budować bibliotekę kapitulną. Musiała być ona prawdziwą chlubą biskupów wrocławskich, bo chęci jej posiadania nie oparli się Szwedzi, którzy w roku 1635 zrabowali ją i próbowali wywieźć. Niestety, próba zakończyła się tragicznie, cały księgozbiór utonął w Odrze.

Tę wspaniale rozwijającą się dzielnicę, dotknął w 1241 r. bolesny wstrząs- najazd Tatarów. Po wycofaniu się najeźdźców i szybkiej odbudowie Śląsk zajął wśród innych dzielnic Polski przodujące miejsce, a biskupstwo wrocławskie weszło w tak zwany "złoty okres" swoich dziejów. Zjednoczenie ziem polskich w XIV wieku nie objęło jednak Śląska, który znalazł się pod panowaniem czeskich Luksemburgów.

Na życzenie Władysława Łokietka papież Jan XXII przeniósł do Wrocławia biskupa krakowskiego Nankera (1326-1341), który w okresie pełnym napięć, opowiedział się zdecydowanie za polską racją stanu na Śląsku. To za jego pontyfikatu Kazimierz Wielki zrzekł się ostatecznie praw do tych ziem. Kolejny biskup-Przecław z Pogorzeli skutecznie przeciwstawił się luksemburskiej dyplomacji usiłującej włączyć biskupstwo wrocławskie do nowo utworzonej metropolii w Pradze. W związkach z Gnieznem widział bowiem szansę na zachowanie, przynajmniej formalnie, niezależnej pozycji Kościoła wrocławskiego, odrębności kulturowej i tożsamości tutejszych ziem.

Dziełem bpa Przecława było ukończenie budowy gotyckiej katedry oraz wzniesienie od strony wschodniej kaplicy Najśw. Maryi Panny, w której został pochowany.

 

pobrane (1).jpg

 

Po odpadnięciu Śląska od Polski

W 1335 zmarł ostatni Piast Wrocławski -Henryk VI Dobry. W 1351 we Wrocławiu, spotkali się Kazimierz Wielki i Karol IV Luksemburski. Przejście Śląska pod władzę Luksemburgów zostało ostatecznie potwierdzone, ale Kazimierz zastrzegł jeden warunek – Śląsk przynależeć będzie w dalszym ciągu do metropolii gnieźnieńskiej, a metropolita gnieźnieński będzie zatwierdzał wybór każdego ordynariusza. Faktem o wielkim znaczeniu politycznym było płacenie Stolicy Apostolskiej świętopietrza z terenów Śląska. Wnoszenie opłat na rzecz papieża było pośrednio potwierdzeniem przynależności Śląska, którego granice pokrywały się z ówczesnymi granicami diecezji wrocławskiej, do królestwa polskiego.

pobrane.jpg

Herb biskupów wrocławskich (ok.XVIw)

W 1526 diecezja wrocławska wraz z całym Śląskiem dostała się pod panowanie Habsburgów. Przed wybuchem reformacji liczyła 1500 parafii, jednak już w 1580 r zostało ich zaledwie 200. Nowinkom religijnym ulegali głównie Niemcy, ludność polska pozostała wierna katolicyzmowi. Od 1565 duchowieństwo kształciło się we wrocławskim seminarium duchownym założonym przez bp Kaspra z Łagowa.               W 1741 roku wkracza na Śląsk Fryderyk II i włącza go do państwa pruskiego. W granicach diecezji wrocławskiej nagle znalazły się tereny przynależące z jednej strony do Prus, z drugiej do Austrii Habsburgów.                                                                

Na mocy   bulli papieskiej „De salute animarum” z roku 1821, a więc po ponad 800 latach, Śląsk został formalnie oddzielony od metropolii gnieźnieńskiej, a biskupstwo wrocławskie zostało podporządkowane bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, który to stan utrzymał się aż do końca II wojny światowej.

Po I wojnie światowej z   terenów diecezji wrocławskiej, które znalazły się w granicach państwa polskiego utworzono diecezję katowicką.        

W 1930 r. biskupstwo wrocławskie zostało wyniesione do rangi arcybiskupstwa, a jego ordynariusz stawał się głową osobnej, rozległej prowincji kościelnej, która obejmowała poza archidiecezją wrocławską, diecezję berlińską, warmińską oraz delegaturę w Pile.             .

Ostatni niemiecki kardynał – Adolf Bertram, już po wygranej nazistów, nie zgadzał się na wprowadzenie zakazu spowiedzi po polsku. Tłumaczono też na język polski listy pasterskie - niemiecki Kościół wiedział, że w jego interesie jest, by kandydaci do kapłaństwa nawet pochodzenia niemieckiego znali język polski i mogli wśród Polaków pełnić posługę duszpasterską. Chodziło przecież o to, aby nie zrazić sobie wielotysięcznych rzesz wierzącego ludu polskiego, który stanowił fundament katolicyzmu w diecezji wrocławskiej.

Po II wojnie światowej

Adolf Bertram zmarł 6 lipca 1945 roku,

12 sierpnia przybył do Wrocławia kard. Hlond. Na mocy specjalnych uprawnień otrzymanych od Stolicy Apostolskiej mianował ks. inf. Karola Milika nowym administratorem apostolskim dla Dolnego Śląska. W archidiecezji zastał on 380 tys. katolików niemieckich z 550 kapłanami i ponad 550 tys. Polaków z 49 księżmi polskimi.

I tak oto rozpoczął się zupełnie nowy jakościowo rozdział w dziejach wrocławskiego kościoła.

Spotkajmy się pod pręgierzem? Oby nie!
Dzisiaj, na szczęście, można kogoś postawić tylko pod pręgierzem opinii publicznej, co i tak najczęściej do przyjemności nie należy. A kto i dlaczego stawał przy pręgierzu przed wiekami? Gdzie zobaczyć możemy oryginalne słupy hańby w najbliższych okolicach Wrocławia?
Na Dolnym Śląsku do dzisiaj zachowało się niewiele pręgierzy, w dodatku część z nich to repliki dawnych „słupów hańby”. Tymczasem na terenie powiatu wrocławskiego znajdują się aż trzy oryginalne narzędzia dawnego wymiaru sprawiedliwości, przy których wykonywano m.in. karę chłosty – po niej na ciele skazańca pozostawały krwawe ślady na ciele, czyli pręgi. Aby kara była bardziej dotkliwa, wymierzano ją zazwyczaj w obecności publiczności, na przykład w dni targowe, dlatego też pręgierze stawiano najczęściej na głównych placach miasteczek i wsi. Słupy z żelaznymi obręczami (kunami) znajdowały się na przykład na rynku w Sobótce i Kątach Wrocławskich (co widoczne jest na XVIII-wiecznych grafikach Wernera), na placu w Żórawinie i w Tyńcu nad Ślęzą, przy wiejskiej głównej drodze w Rogowie Sobóckim.
Skazańców, obnażonych do pasa, przywiązywano za ręce do kun i biczowano przy pomocy rózgi lub kija. Po wymierzeniu kary zostawiano ich na pośmiewisko zebranej gawiedzi. Chłosta bywała niejednokrotnie tylko dodatkową karą, bo złodziej mógł pod pręgierzem stracić ucho, krzywoprzysięzca palce prawej ręki, a za rozbój często po chłoście wyganiano skazanego ze wsi, bez możliwości powrotu.
Czasami kuny umieszczano przy wejściu do kościoła czy dworu lub przy bramie na przykościelny teren. Takie obręcze zachowały się chociażby w Żórawinie (przy południowym portalu, z którego korzystali wszyscy mieszkańcy wsi) i w Przecławicach (przy bramie w murze kościelnym). Obręcz zamykaną na kłódkę zakładano na szyję lub ręce winnego wykroczenia. Każdy, kto udawał się na mszę do świątyni, musiał przejść obok skazańca, a czasami oglądał go nawet przez cztery kolejne niedziele, jak stoi upokorzony zamknięty w kunie, dodatkowo dla pomnożenia cierpienia dźwigając zawieszoną na szyi ciężką siekierę.
Zachowane pręgierze mają różne formy. Najbardziej okazały jest ten, który znajduje się w środku Rogowa Sobóckiego. Pochodzi z 1555 roku, wykonany został z czerwonego piaskowca, ma około pięciu metrów wysokości i ozdobne zwieńczenie na szczycie. Słup stoi na ośmiokątnej podstawie. Dawniej był zdecydowanie bardziej widoczny, ponieważ umieszczono go na podwyższeniu mającym około metra wysokości (dziś podstawa ta częściowo zakopana jest w ziemi). Obok niego wtórnie postawiono jeden ze średniowiecznych kamiennych krzyży pojednania (inne zobaczyć można w kościelnym murze). Podobny słup, ale dużo niższy (ponad dwa metry wysokości), ufundowali w 1517 roku w swoim majątku w Żórawinie właściciele wsi, rodzina Prockendorffów. Stał prawdopodobnie początkowo na placu przy kościele, w pobliżu pańskiego dworu. W Tyńcu nad Ślęzą, wiosce, która do 1810 roku należała do joannitów, zakonnicy wystawili pręgierz zbudowany z cegły, ustawiono go oczywiście na głównym placu wioski.
Karę pręgierza przestano stosować na Dolnym Śląsku w XVIII wieku i zdarzało się, że słupy hańby zaczęły pełnić z czasem nowe funkcje. Pręgierz z Tyńca nas Ślęzą stał się w XX wieku słupem ogłoszeniowym, a kolumna z Żórawiny przeniesiona na plac przed kościół parafialny pw. św. Józefa Oblubieńca posłużyła współcześnie jako postument dla rzeźby Chrystusa. O jej dawnej funkcji przypominają dziś tylko wiszące bezużytecznie żelazne obręcze. Najbardziej zaskakującą rolę odgrywa najbardziej znany pręgierz na Dolnym Śląsku, czyli kamienny słup stojący na wrocławskim Rynku. Jest to replika zniszczonego podczas wojny średniowiecznego pręgierza, który z symbolu hańby stał się miejscem spotkań. Kto z wrocławian nie mówił lub nie słyszał słów: „Spotkajmy się pod pręgierzem”?
Jeszcze słowo o katach. O sobótczańskim słudze wymiaru sprawiedliwości wiemy, że mieszkał poza centrum miasta, przy dawnej Bramie Świdnickiej, i aby się utrzymać, musiał parać się dodatkowymi zajęciami, między innymi uprawiał kawałek ziemi, nazywany „polem katowskim”. Sobótka nie posiadała wyższych praw sądowniczych, więc kary śmierci wykonywane były w Świdnicy lub we Wrocławiu. Ostatni kat z podślężańskiego miasteczka otrzymał w 1776 roku honorowe obywatelstwo za zasługi w utrzymaniu ładu i porządku w mieście. Mniej chwalebną pamięć pozostawił po sobie kat z Kątów Wrocławskich, o którego naiwności i głupocie opowiadano przez wieki. Podobno wypuścił więźnia skazanego na karę śmierci, aby ten wrócił do miasta (kącka szubienica znajdowała się za murami miejskimi) i przyniósł sznur, na którym miał być powieszony. Stryczek z szubienicy został bowiem ukradziony. Jak się łatwo domyślić, złoczyńca nie był w ciemię bity i w drodze po sznur wybrał wolność.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUiTAM
żona księcia Henryka Brodatego pochodziła z bawarskiej miejscowości Andechs, gdzie wychowywała się początkowo w zamku, w którym przyszła na świat, a potem u sióstr benedyktynek w Kitzingen. Pobyt w klasztorze ukształtował w niej typową dla Wieków Średnich duchowość, której istotą było odniesienie wszystkich spraw do Boga i przedłożenie miłości Bożej ponad wartości przemijające. Stąd tak widoczne w jej życiu ofiarność i poświęcenie dla innych -ubogich, chorych i bezdomnych.
W roku 1190 Jadwiga została wysłana do Wrocławia na dwór księcia Bolesława Wysokiego, gdyż została upatrzona na żonę dla jego syna, Henryka. Miała wtedy prawdopodobnie zaledwie 12 lat. Henryk Brodaty 8 listopada 1202 r. został panem całego księstwa. Rychło też udało mu się do dzielnicy śląskiej dołączyć dzielnicę senioratu, czyli krakowską, a także znaczną część Wielkopolski. Dlatego figuruje on w spisie władców Polski. Henryk i Jadwiga stanowili wzorowe małżeństwo. Doczekali się 7 dzieci. Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem. Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43. Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci.
Jako księżna świeciła Jadwiga przykładem swoim poddanym, uczestnicząc gorliwie we wszystkich nabożeństwach Kościoła, nie opuszczając żadnego święta i żadnej okazji do publicznego oddania czci Jedynemu Bogu.
Henryk Brodaty nie rozumiał w pełni motywów, dla których podejmowała ona rozmaite ciężkie pokuty i umartwienia. Była osobą niezwykle skromną i dla okazania swemu ludowi, iż pragnie dzielić wszystkie jego niedole i trudy chodziła boso. Nie mógł tego zaakceptować książę małżonek i nakłonił spowiednika Jadwigi, aby nakazał jej chodzenie w butach. Kapłan ofiarował księżnej parę butów i nakazał nosić. Z posłuszeństwa nosiła je więc… ale zawieszone na sznurku.
Do końca życia nosiła włosiennicę, zawsze jednak przykrywała ją szatą wierzchnią, aby umartwienie podejmowane dla Boga i dla zjednania przyszłych zasług pozostało w ukryciu. Jednocześnie, jak przystało na żonę władcy dysponującą środkami finansowymi, prowadziła działalność fundacyjną i dobroczynną. Jej inicjatywie zawdzięczamy powstanie cysterskiego klasztoru w Trzebnicy. Budowała szpitale i była także pomysłodawczynią wędrownego szpitala dla ubogich. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp.
Po śmierci męża osiadła w konwencie trzebnickim, nie przyjęła wszakże zakonnego habitu, ponieważ nie chciała – ze względu na ślub ubóstwa – utracić możliwości wspierania ubogich jałmużną i kierowania dalszym rozwojem życia religijnego na terenach piastowskich. Zmarła w opinii świętości 15 października 1243 roku, a w roku 1267 została kanonizowana przez papieża Klemensa IV. Część relikwii świętej Jadwigi Śląskiej powróciła w rodzinne strony i spoczęła w opactwie w Andechs.
 ślub.jpg     grób.jpg

6 maja 1984 r. w rocznicę kapitulacji Festung Breslau uroczyście odsłonięto pomnik Juliusza Słowackiego w Parku Juliusza Słowackiego we Wrocławiu.

Pierwowzorem pomnika była rzeźba Wacława Szymanowskiego z 1909 r., twórcy m.in. pomnika Fryderyka Chopina w warszawskich Łazienkach. Autorem pomnika we Wrocławiu zbudowanego dzięki staraniom Towarzystwa Miłośników Wrocławia oraz zawiązanego w 1981 roku Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Juliusza Słowackiego jest Andrzej Łętowski.

Pomnik został odlany w modelarni Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych.

Interesujący jest również sposób transportu gotowego posągu. Przewiezienie pomnika z wytwórni do miejsca wbudowania, w 1984 roku, miało następujący przebieg:

  • najpierw ciężarówką nastąpiło przewiezienie gotowego posągu z zakładu do Portu Gliwice
  • barką pomnik został przewieziony Odrzańską Drogą Wodną do Portu Miejskiego we Wrocławiu
  • we Wrocławiu dokonano objazdu pomnika po mieście: między innymi pomnik znalazł się na Rynku obok Pomnika Aleksandra Fredry, na placu Solnym, na placu Feliksa Dzierżyńskiego nastąpiło przywitanie pomnika przez uczniów z IX Liceum Ogólnokształcącego imienia Juliusza Słowackiego i inne,
  • pomnik następnie został dowieziony ciężarówką na miejsce wbudowania i ustawiony na gotowym postumencie.

Cokół wykonany został z dolnośląskiego sjenitu, a posąg o wysokości około 2,5 m i wadze 1400 kg – z brązu.

8.F465.jpg   554.jpg  

20230721_194629.jpg  20230721_194828 (1).jpg

Kontakt

tel.: 511 087 085
e-mail: info@infocentrum.wroclaw.pl
www.infocentrum.wroclaw.pl
  InfoCentrum
na Ostrowie Tumskim
pl. Katedralny 1
50-329 Wrocław

Godziny otwarcia

 

miesiące  pon.-piątek sobota niedziela 
marzec  9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00 
kwiecień 9:00-17:00 9:00-15:00 14:00-16:00
maj-wrzesień  9:00-17:00 9:00-16:00 14:00-17:30
paźdz.-grudz. 9:00-16:00 9:00-15:00 14:00-16:00

 

Projekt jest współfinansowany ze środków gminy Wrocław

logowrocław

 https://www.wroclaw.pl/

Odwiedziny

2117953
Dzisiaj
Wczoraj
Ten miesiąc
Ubiegły miesiąc
Od początku
5583
488
32109
33773
2117953

2024-11-24 03:17


logo